W niedzielę - w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych - Instytut Pamięci Narodowej ogłosił, że Danuta Siedzikówna o pseudonimie "Inka" została zidentyfikowana. Przeczytajcie, kim była ta bohaterska sanitariuszka.

Wychowana w duchu patriotyzmu

Danuta Siedzikówna urodziła się 3 września 1928 roku we wsi Guszczewina koło Narewki. Była drugą córką leśnika Wacława Siedzika i Eugenii z Tymińskich. W rodzinie obecne były polskie tradycje patriotyczne. Ojciec w 1913 roku podczas studiów w Petersburgu został aresztowany przez władze carskie za udział w tajnej polskiej organizacji młodzieżowej. Zesłany w głąb imperium carów długo nie mógł odzyskać wolności. Do Polski udało mu się wrócić dopiero po trzynastu latach. Matka "Inki" pochodziła z kolei ze szlacheckiej rodziny, która spokrewniona była z Piotrem Orzeszko, jednym z bliskich współpracowników Romualda Traugutta. Co więcej, Tymińscy utrzymywali kontakt z żoną swojego krewnego, pisarką Elizą Orzeszkową.

Należała do chóru i pięknie śpiewała

W lipcu 1941 roku miejscowość Narewka znalazła się pod okupacją niemiecką. Matka "Inki", Eugenia Siedzik miała kontakty z polskim podziemiem niepodległościowym. Jesienią 1942 roku została aresztowana przez Niemców i w listopadzie tego roku osadzona została jako więzień polityczny w więzieniu w Białymstoku. W połowie 1943 roku została rozstrzelana przez Niemców. Właśnie wtedy trzy córki małżeństwa Siedzików, w tym "Inka", zostały zupełnie same. W tym czasie Danuta Siedzikówna chodziła na zajęcia chóru i pięknie śpiewała. Opiekowała się nimi wtedy babcia - matka ich ojca. Dwie najstarsze córki, Wiesława i właśnie Danuta, mimo młodego wieku zostały zaprzysiężone jako żołnierze Armii Krajowej. Danuta w szeregi podziemnego wojska wstąpiła w grudniu 1943 roku, przyjęła pseudonim "Inka". Stała się żołnierzem Armii Krajowej ośrodka Hajnówka - Białowieża. Tam odbyła szkolenie medyczne i została sanitariuszką. 

Wraz z innymi pracownikami nadleśnictwa została w czerwcu 1945 aresztowana za współpracę z antykomunistycznym podziemiem. Następnie została uwolniona z konwoju przez operujący na tym terenie patrol wileńskiej AK Stanisława Wołoncieja "Konusa", następnie jako sanitariuszka podjęła służbę w oddziale "Konusa", a potem w szwadronach por. Jana Mazura "Piasta" i por. Mariana Plucińskiego "Mścisława". Przez krótki czas jej przełożonym był także porucznik Leon Beynar "Nowina", zastępca "Łupaszki", znany później jako Paweł Jasienica. Właśnie wtedy Danuta Siedzikówna przybrała pseudonim "Inka". Wiosną 1946 "Inka" nawiązała kontakt z podporucznikiem Zdzisławem Badochą, ps. "Żelazny", dowódcą jednego ze szwadronów "Łupaszki".

Bicie, poniżanie, rozbieranie do naga...

13 lipca 1946 roku "Inka" została wysłana do Gdańska po zakup leków i opatrunków dla oddziału. Gdy Danuta spędzała noc na Wybrzeżu obudził ją i aresztował oddział SB. Metody śledcze były wyjątkowo brutalne: pojawiało się wśród nich bicie, poniżanie, rozbieranie do naga czy zamykanie w pomieszczeniu z żonami niedawno zabitych milicjantów. Młody wiek "Inki" nie stanowił żadnej taryfy ulgowej. W czasie śledztwa zeznania w sprawie "Inki" formułował między innymi milicjant, Mieczysław Mazur, który w czasie akcji pod Sulęczynem został ranny. Gdy oddział podporucznika Zdzisława Bardocha, ps. "Żelazny" wycofywał się w pośpiechu, Danka miała rzucić mu opatrunek, aby mógł opatrzyć sobie ranę. Mazur podkreślił też, że "Inka" nosiła oznaki Czerwonego Krzyża. Z kolei najbardziej problematyczne zeznania w sprawie Danuty Siedzikówny złożył niejaki Adamski, który należał do oddziału Milicji Obywatelskiej pobitego przez żołnierzy "Żelaznego". Zeznał on, że słyszał damski głos podburzający do rozstrzelania UB-ków.


Wyrok: Śmierć przez rozstrzelanie

Wyrok, jaki wydał sąd brzmiał jednoznacznie: "śmierć przez rozstrzelanie". Obrońca Danuty Siedzikówny z urzędu wystosował pismo o ułaskawienie do "obywatela Prezydenta" Bolesława Bieruta. "Inka" będąc w celi śmierci przesłała koleżankom z sąsiedniej celi gryps, w którym napisała "Jak mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba". 3 sierpnia 1946 roku Wojskowy Sąd Rejonowy skazał Danutę na śmierć. Zarzut dotyczył nakłaniania do rozstrzelania dwóch funkcjonariuszy UB podczas akcji szwadronu w Tulicach pod Sztumem. Jednak w szwadronie "Inka" nie wydawała żadnych poleceń ani rozkazów, co więcej: po walce opatrywała także rannych milicjantów. "Inka" zginęła rankiem 28 sierpnia od kuli, strzałem w tył głowy. Razem z nią zginął podporucznik Feliks Selmanowicz, ps. "Zagończyk". Stało się to w gdańskim więzieniu przy Kurkowej 12. Według relacji świadka egzekucji, księdza Mariana Prusaka, ostatnie jej słowa brzmiały: "Niech żyje Polska! Niech żyje major Łupaszko". 

Po jej śmierci długo pastwiono się nad Inką. Osiemnastoletniej sanitariuszce przypisywano uczestnictwo w licznych egzekucjach, zawsze z zaciętą twarzą i pistoletem w ręku. Choć po latach prawda okazała się zupełnie inna, nikt z oskarżycieli, prokuratorów, sędziów i wykonawców wyroku na "Ince" nie poniósł kary. 

"Inka": Inspiracja dla artystów

W 2000 roku powstał spektakl "Teatru Nie Teraz" w reżyserii Tomasza A. Żaka - "Na etapie", poświęcony postaci "Inki". Postaci "Inki" poświęcony jest także spektakl "Inka 1946" w reżyserii Natalii Korynckiej-Gruz, który zaprezentowany został w 2007 roku w Teatrze Telewizji. Z kolei raper Tadek stworzył utwór "Inka" wydany na płycie zatytułowanej "Niewygodna prawda".   

Oprac. na podstawie: inka.org.pl

(md)