Jedyny podejrzany w głośnej aferze spoofingowej, czyli hakerskich ataków na osoby publiczne i ich rodziny, został zwolniony z aresztu - dowiedział się reporter RMF FM. Taką decyzję w sprawie Krzysztofa J., podejrzanego o pomoc w dokonywaniu ataków, podjął warszawski sąd.

Warszawski sąd argumentuje, że dla zabezpieczenia toku postępowania wystarczający będzie policyjny dozór i zakaz opuszczania Krakowa.

Sędzia zastrzegł jednocześnie, że prawdopodobieństwo popełnienia przez Krzysztofa J. zarzucanych czynów jest wysokie. Mimo to, przystał na wniosek obrońcy.

Oskarżony przesiedział w areszcie dziewięć miesięcy. Jest jedyną jak dotąd osobą, która ma odpowiadać za brutalne ataki hakerskie na polityków i członków ich rodzin. Śledczy twierdzą, że instruował, jak przeprowadzać ataki i zamieścił w sieci ich nagrania. Bezpośredni sprawcy wciąż są na wolności.

Tajemnicze telefony

Na początku 2022 roku wielu polityków i funkcjonariuszy publicznych odbierało dziwne telefony i elektroniczne informacje. Ktoś podszywał się pod ich znajomych czy członków rodziny, informując między innymi o śmierci bliskich osób. Były tam też groźby śmierci, a także zawiadomienia o przestępstwach czy pożarach, które miały wywołać reakcję służb.

Poszkodowanymi w atakach byli m.in. Borys Budka z PO oraz jego żona, Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL razem z żoną, rodzina Pawła Wojtunika - byłego szefa CBA, Jakub Banaś - syn prezesa NIK, komendanci policji, prokuratorzy, a także osoby związane ze środowiskiem żydowskim.

Śledztwo objęło w sumie kilkadziesiąt przypadków spoofingu dokonanych od grudnia 2021 roku do stycznia 2022 roku.

Pokrzywdzeni o "mizernych wynikach śledztwa"

Mizerne są wyniki tego wielkiego śledztwa - tak pokrzywdzeni serią ataków spoofingowych komentowali w listopadzie ubiegłego roku zatrzymanie i zarzuty dla jednej osoby, która ma odpowiadać za pomoc w przeprowadzeniu ataków. Domagają się wykrycia bezpośrednich sprawców. Według nich, to ci hakerzy powinni usiąść na ławie oskarżonych. Tak komentuje to jeden z liderów PO Borys Budka, którego żona odebrała telefon spod jego numeru i usłyszała: "Borys nie żyje".

Jeżeli ktoś do takich procederów wciąga nasze rodziny, to jest po prostu draniem. Bez względu na to, czy ma motywy polityczne, czy po prostu jest megalomanem, który chce zaistnieć, to tego typu czyny powinny być piętnowane, a sprawcy sprawiedliwie ukarani - powiedział Budka.

Z kolei były szef CBA Paweł Wojtunik powiedział, że śledczy złapali dopiero ślusarza, robiącego klucze dla złodziei, a oni sami są na wolności.

Opracowanie: