Kolejny dzień, gdy poruszamy się po oblodzonych chodnikach. O upadek nie trudno, ale są sposoby, żeby zminimalizować ryzyko złamań czy otarć. "Wszystko to jest sztuką upadku" – przekonuje Wojciech Kamiński, instruktor w łódzkim klubie Karate 44.

Jest kilka podstawowych rad, z których warto skorzystać w razie upadku na śliskiej nawierzchni.

W trakcie upadku najważniejsze jest, żeby chronić głowę - nie wolno dopuścić, żebyśmy nią uderzyli w podłoże. Poniżej garść rad, jak zachować bezpieczeństwo.

- Staramy się upaść tak, żeby całym ciałem przyjąć upadek, a nie jedną częścią ciała lub np. dłonią czy łokciem - wtedy jest duże ryzyko urazu.

- Najgroźniejszy jest upadek do tyłu - trzeba w czasie upadania obrócić się tak, żeby wylądować na boku lub przodzie ciała.

- Gdy upadamy do tyłu, to amortyzujemy upadek pośladkami - zginamy się w pół, żeby to najpierw pośladki dotknęły podłoża, a dopiero potem plecy; robimy kołyskę z pleców, a głowę przyginamy do klatki piersiowej, amortyzujemy uderzeniem przedramion o podłoże; ważne – nie podpieramy się łokciem lub dłonią, bo wtedy łatwo o zwichnięcie lub złamanie kości łokciowych lub nadgarstka.

- Najbezpieczniejszy jest upadek w przód - wtedy praktycznie bez obrażeń możemy wyjść po zrobieniu przewrotu w przód; może też być przewrót przez ramię.

- Upadek na bok - chyba najczęstszy na śliskich nawierzchniach, bo jedna noga nam odjeżdża i tracimy równowagę; wtedy tę nogę, która się śliznęła kładziemy wyprostowaną przed sobą i upadamy na bok.