Kujawsko-pomorski NFZ uruchomił specjalną infolinię kolejkową. W teorii każdy, kto na nią zadzwoni może się dowiedzieć, gdzie najkrócej poczeka w ogonku do specjalisty. Niestety w praktyce to, co usłyszymy na infolinii, ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.

Dzwoniąc pod numer 800 804 002 połączymy się z konsultantem, który już na wstępie poinformuje nas, że nie jest w stanie podać nam aktualnej długości kolejek. Zamiast tego możemy usłyszeć jaki jest średni czas oczekiwana w danej przychodni z ostatnich 6 miesięcy.

Jak to się ma do rzeczywistości? Zapytaliśmy na infolinii o tomografię komputerową w Toruniu - konsultant wskazał przychodnię i stwierdził, że tam średnio trzeba czekać 58 dni. Jeden telefon do przychodni wystarczył, żeby zweryfikować tę informację. Na tomografię? Najwcześniej styczeń-luty przyszłego roku - powiadomił nas głos w słuchawce.  

Przepisy przeszkadzają

Dlaczego konsultant nie jest w stanie podać zainteresowanemu aktualnej długości kolejki? Zapytaliśmy o to rzecznika kujawsko-pomorskiego Narodowego Funduszu Zdrowia. Obecne przepisy prawne nie pozwalają nam żądać od świadczeniodawców danych o kolejkach częściej niż raz w miesiącu - mówił Jan Raszeja. Dodał też, że Fundusz może zażądać jedynie danych średnich właśnie z ostatniego półrocza - przepisy nie dają możliwości wymuszenia od szpitali bądź przychodni informacji o aktualnych kolejkach. 

Po co komu taka infolinia?

Czy w takim przypadku infolinia NFZ ma jakikolwiek sens? Jan Raszeja stara się przekonać, że tak. Daje przybliżony obraz długości tych kolejek. To znaczy, że przychodnie wskazane na infolinii powinny mieć najkrótsze kolejki - choć po pierwsze nie jest to regułą, a po drugie czas oczekiwania będzie prawie na pewno dużo dłuższy, niż twierdzi konsultant. Trudno zresztą mówić o przybliżonej długości kolejek, skoro w przypadku wspomnianej wcześniej tomografii różnica wynosi mniej więcej 10 miesięcy.

Sam rzecznik funduszu w rozmowie z naszym reporterem prosił, żeby nie traktować tego, co usłyszymy na infolinii, jako pewnik. Apelujemy, aby po zdobyciu informacji od naszych konsultantów, weryfikować je w poszczególnych przychodniach - mówił Jan Raszeja. Jeśli spojrzymy więc na całą sprawę z perspektywy pacjenta, infolinia to tak naprawdę tylko niewielkie, wręcz pozorne udogodnienie.

(j.)