Rządowi urzędnicy i otoczenie Lecha Kaczyńskiego spierają się o to, gdzie stanie podium na defiladzie w dniu Wojska Polskiego - dowiedział się reporter RMF FM. To nowa odsłona wojenki między małym a dużym pałacem. Jednak prawdopodobnie będzie załagodzona. Po naszych materiałach premier rozmawiał juz z ministrem obrony. Ustalili, że defilada i obchody mają się odbyć tak, by nie zadrażniać kontaktów między kancelariami: premiera i prezydenta.

Co ciekawe, w sporze nie bierze udział sam premier. Szef Centrum Informacyjnego Rządu oświadczył, że Donaldowi Tuskowi jest wszystko jedno, gdzie stanie trybuna. Jacek Filipowicz dodał, że premier nie weźmie nawet udziału w defiladzie.

Stronom kolejnego politycznego konfliktu chodzi przede wszystkim o swoiście pojęty prestiż i o to, kto w odbiorze społecznym będzie się jawił jako patron uroczystości w dniu 15 sierpnia. Współpracownicy prezydenta otrzymali zarys programu, z którego wynika, że trybuna ma stanąć koło Kancelarii Premiera. Wcześniej budowano ją koło pomnika Józefa Piłsudskiego. To dla nas jasne - usłyszał reporter RMF FM w Kancelarii Prezydenta. MON nie chce, by w tle trybuny był Belweder, bo kojarzy się z prezydentem - powiedział rozmówca Krzysztofa Zasady.

Resort obrony broni się i mówi, że nie ma jeszcze zatwierdzonego planu uroczystości. Jednak dla otoczenia prezydenta nawet wstępny program jawi się jako konfrontacyjne zagranie rządu. Wiedzą, że prezydent jest na tym punkcie czuły. Może chodzi o wyprowadzenie go z równowagi - zastanawiał się prezydencki urzędnik.

Co więcej, w programie uroczystości nie przewidziano też przeglądu poddziałów wojskowych przez prezydenta. MON znów podkreśla, że program zmienia się z godziny na godzinę. Nie jest więc wykluczone, że honorowa trybuna stanie na placu na Rozdrożu. Tam w tle już tylko Trasa Łazienkowska.