Paweł Rey i Lech Jeziorny nigdy nie mówili, że "Układ zamknięty" to jest film o nich. Tymczasem, o dziwo, prokuratora zaczyna mówić, że tak właśnie jest - tak w rozmowie z Krzysztofem Berendą ekonomista Robert Gwiazdowski komentuje list otwarty krakowskich przedsiębiorców do prokuratora generalnego, w którym biznesmeni apelują do Andrzeja Seremeta, by przestał ich dyskredytować.

Krzysztof Berenda: Chciałem porozmawiać o bohaterach filmu "Układ zamknięty", ale tych rzeczywistych. Oni wysłali list do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, gdzie skarżą się, że są oczerniani. Mają rację? Pan zna ten tekst.

Robert Gwiazdowski: Znam i myślę, że są. Akurat przez przypadek się zdarzyło, że film jest oparty na kanwie pewnych autentycznych wydarzeń. Ale ani Lech, ani pan Paweł nigdy nie mówili, że to jest film o nich. Tymczasem, o dziwo, prokuratora zaczyna mówić, że tak właśnie jest. A w momencie, gdy wydający wyrok sędzia uzasadnienie zaczyna od nawiązania do filmu, to jest to już całkiem dziwne. A jeszcze jak weźmiemy pod uwagę fakt, że ta sama sędzia 10 lat temu wydawała - a w zasadzie możemy powiedzieć, że klepała - prokuraturze wnioski o areszt tymczasowy dla niektórych osób z tej sprawy, to trzeba być naprawdę pełnym takiej wewnętrznej pewności o własnej nieomylności, jeśli nawet nie o świętości, żeby nie wyłączyć się z orzekania w sprawie. Ja nie znam akt sprawy, ale słuchałem nagranego na rozprawie fragmentu uzasadnienia z tego wyroku. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że pani sędzia nie ma zielonego pojęcia, na czym polega wykup menadżerski.

Problem dotyczy prokuratury czy sądu?

W tym wypadku sądu. Ale - jak wieść gminna niesie - w tym sądzie orzeka żona pana prokuratora, który skarżył w tej sprawie. Co prawda, nie ona orzekała, ale pracuje w tym samym wydziale. Ja jestem pełen zdumienia, że ta sprawa została w tym samym sądzie.

To jest jeden z głośnych przykładów, ale czy jest jeden jedyny, czy takich sytuacji zdarza się więcej w tym systemie? Pan ogląda od środka ten nasz działający system prawny.

Ja od lat uważałem, że należy odłączyć prokuratora generalnego od ministra sprawiedliwości, bo prokurator jest od ścigania przestępców. Ale nie wystarczy odłączyć, trzeba jeszcze wiedzieć, jak to zrobić. Byłem za tym, żeby prokuratora generalnego powoływano w sposób zbliżony do wyboru prezesa NBP na przykład, żeby miał poczucie dużej niezależności. Mało tego. Nie może być tak, że wymóg ustawowy to jest duże doświadczenie w prokuraturze, bo to są prokuratorzy, którzy wynosili swoje doświadczenie z lat 80. Bardzo przepraszam, ale jak ktoś szedł na aplikację prokuratorską w 1982, 83, 84, 85..., to proszę mi nie wmawiać, że to są ludzie, co do których obiektywizmu i uczciwości nawet w stosunku do podejrzanego można mówić. Bo dopóki człowiek nie jest skazany - prawomocnie skazany - to jest niewinny. Oczywiście prokurator jest od tego, żeby udowodnić winę. Ale gdy jest o winie przekonany, prokurator nie ma prawa zatajać albo pomijać ewidentnych dowodów niewinności ludzi po to tylko, aby skazać.

Mamy problem z prokuratorami, sędziami, którzy nie znają się na sprawach gospodarczych. Mają braki w edukacji, bo to jest jednak materia skomplikowana. Sądy, prokuratury nie są do tego przygotowane.

Wiele wyroków Sądu Najwyższego, które z hukiem uchylały orzeczenia sądów pierwszej instancji, dowodzi, że mamy do czynienia, jeśli nie ze złą wolą, to przynajmniej niewiedzą. Proszę zwrócić uwagę: głośna sprawa stoczni szczecińskiej. Tam ewidentnie mieliśmy do czynienia w pewnym momencie z plagiatem dokonanym przez biegłego powołanego przez prokuraturę. Biegły przepisał kawałek podręcznika dotyczący tego, czym jest fuzja, po czym wyciągnął wnioski zupełnie odmienne od autora podręcznika. Ale nie był na tyle uczciwy, żeby napisać, że tę analizę przepisał toćka w toćkę.

Trzeba szczególnie szkolić prokuratorów, sędziów? Czy może jest potrzebna jakaś oddzielna struktura?

Ja jestem przerażony jedną rzeczą: że już takie szkolenia się odbywają i na szkolenia przyjeżdżają sędziowie i prokuratorzy - razem, łącznie. Powiem szczerze, to skandal!

A jak pan obserwuje tę sprawę od "Układu zamkniętego", to też mamy problem z brakiem wiedzy o systemach gospodarczych?

W momencie, kiedy wydarzyła się ta sprawa, mieliśmy do czynienia chyba trochę z brakiem wiedzy, a trochę z celowym działaniem. A potem potoczyła się już lawina. Bo jeśli sędzia jest zaangażowany emocjonalnie w jakąś sprawę, to trudno mu się wznieść na wyżyny obiektywizmu. Gdybym był sędzią, który wsadził do aresztu w sprawie, która zakończyła się wielkim skandalem (a nawet jeśli oni są rzeczywiście winni, a ja nie znam akt tej sprawy), i wyrok wydaję w zawieszeniu, to znaczy, że ich czyn jest niewspółmierny do tego, co im zrobiono, wsadzając do aresztu tymczasowego.

A co im zrobiono?

Film "Układ zamknięty" trochę to pokazuje.

To co powinien zrobić prokurator generalny, pan Andrzej Seremet? Jak powinien zareagować na ten list? Czy powinien jakoś odpowiedzieć?

Ja myślę, że prokurator generalny nie powinien zachowywać się tak emocjonalnie, jak się zachowuje. Proszę zwrócić uwagę, że panowie Jeziorny i Rey nie napisali tego listu po wyroku - oni napisali go w reakcji na publiczną wypowiedź prokuratora generalnego, który zapomniał o wydanym przez siebie wyroku, kiedy był sędzią w tej sprawie, gdzie złajał prokuraturę za opieszałość. Po drugie, wcale się nie dziwię panom Jeziornemu i Reyowi, że podejrzewają, że dyrektor biura prokuratora generalnego, który był w prokuraturze apelacyjnej 10 lat temu, być może nie o wszystkim prokuratora generalnego informuje. I taka publiczna informacja może być dla obu panów jedyną drogą dotarcia do sumienia prokuratora generalnego.

Wierzy pan, że się uda dotrzeć?

Jeśli chodzi o docieranie do sumienia prokuratorów wyższych rangą, to nie. Ja znam bardzo wielu uczuciowych prokuratorów, którzy ciężko pracują, żeby łapać przestępów, którzy kradną, zabijają. W prokuraturze mamy problem nie z szeregowymi prokuratorami - w prokuraturze w dużym stopniu mamy problem ze strukturą całej tej prokuratury.