GUS nie będzie miał dostępu do informacji dotyczących konkretnych obywateli. Główny Urząd Statystyczny zarzeka się, że baza, którą musi stworzyć za dwa lata będzie służyła czystej statystyce. Według dzisiejszego „Dziennika”, GUS pozna nie tylko PESEL każdego Polaka, ale dowie się też ile zarabia, na co choruje i czy płaci podatki.

Imię, nazwisko, PESEL, miejsce zamieszkania, zatrudnienia, wysokość zarobków, dzieci i stan cywilny – m.in. te informacje będziemy musieli ujawnić GUS-owi obowiązkowo. Jako osoby fizyczne możemy odmówić odpowiedzi na pytanie o nasze wyznanie, preferencje seksualne, czy stan zdrowia. Jest jednak jeden problem. Według Głównego Inspektoratu Ochrony Danych Osobowych, obowiązek udzielania wszystkich informacji – łącznie z wrażliwymi – będą miały instytucje państwowe, takie jak ZUS, NFZ, czy MSWiA. Na to nie ma zgody – mówi inspektor Michał Serzycki: My walczymy, nie składamy broni.

To bzdura. Instytucje publiczne nie będą udostępniać danych konkretnych obywateli – zastrzega rzecznik GUS, Władysław Jagodziński: Nigdy nie będziemy mieli dostępu do informacji imiennych. Czyli nie ma żadnej możliwości personifikacji. Tak więc statystyka - tak, wścibstwo i ingerencja w życie prywatne – absolutnie nie.