Będzie kontrola inspektora nadzoru budowlanego na terenie zamku powstającego na obszarze chronionym Natura 2000 w Puszczy Noteckiej. Według gminnych urzędników, inwestycja może wykraczać poza ramy przewidziane w projekcie, który sami zaakceptowali. Nie rozwiewa to jednak wątpliwości wokół całej procedury.

Będzie kontrola Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w zamku Stobnicy - usłyszeliśmy dziś z ust burmistrza Obornik Tomasza Szramy. Decyzja zapadła na spotkaniu z wicestarostą obornickim i przedstawicielami nadzoru. Urzędnik zwracał uwagę, że to sytuacja bez precedensu, gdy o kontrowersjach wokół inwestycji dowiedział się z internetu. 

Zamczysko wytropili aktywiści miejscy w miniony weekend. Na skraju Puszczy Noteckiej rośnie gigant. Warto wyobrazić sobie jego wymiary - zajmuje obecnie 2,5 hektara. Główna część będzie mierzyć ok. 50 metrów wysokości, zaś wieżyczki mogą osiągnąć wysokość nawet dwudziestego piętra. To wszystko w obrębie obszaru chronionego Natura 2000.

Dwa tysiące - to też docelowa liczba mieszkańców, którzy zostaną panami na zamku, wliczając w to blisko 200 osób obsługi. Skąd to wszystko wiemy? Od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która na początku 2015 roku opublikowała dokument sporządzony przez kilku naukowców związanych z Uniwersytetem Przyrodniczym w Poznaniu. W raporcie omawiają oni szczegóły projektu, publikują zdjęcia obiektu, zaznaczają planowany zasięg inwestycji. Wnioski? Inwestycja nie wpłynie negatywnie na stan środowiska naturalnego w regionie.

Każda inwestycja tego typu, tak ogromna, będzie miała wpływ na środowisko, także w użytkowaniu, dlatego że człowiek wchodzi bezpośrednio w przyrodę - mówi Jacek Bożek z Klubu Gaja. A w pobliżu zamku swoje siedliska mają rzadkie gatunki ptaków, chronione zresztą specjalnie przez obszar "ptasi" Natury 2000.

Budowa trwa od 2015 roku, a ostatnia kontrola nadzoru budowlanego odbyła się w kilkanaście miesięcy temu. W rozmowie ze dziennikarzem RMF FM powiatowa inspektor nadzoru budowlanego  Danuta Wojtkowiak nie może przypomnieć sobie, kiedy dokładnie. Zapewnia jednak, że wszystko było w porządku. Jak to możliwe? Wynika to z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, który zakłada na placu budowy obiekt o wymiarach idealnie odpowiadającym projektowi - gmach o wysokości do 50 metrów, dopuszczający elementy do 70 metrów, czyli wieżyczki. Nie zakłada jednak jednego - że inwestor zajmie znacząco więcej miejsca.

Za pomocą narzędzi dostępnych na publicznym geoportalu, zmierzyliśmy obrys inwestycji. Porównanie może niepokoić. Część inwestycji zlokalizowana jest zupełnie gdzie indziej, niż powinna - plac budowy sięga wschodniego brzegu jeziora, zamek miał zaś dotykać tylko północnej części. Jak do tego dopuszczono? Zabrakło procedur kontrolnych. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu zakończyła swój udział w inwestycji na etapie wydania raportu. Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska (WIOŚ) nie zarządza z zasady kontroli z urzędu. Nadzór budowlany ma pełne ręce roboty, a jak usłyszał nasz dziennikarz w urzędzie: "Nie jeździ się tam specjalnie".

Dopiero teraz, po interwencji internautów, coś drgnęło. Oprócz wizyty inspektorów z powiatu na plac budowy zajrzą też urzędnicy ministerialni - dziś rano Henryk Kowalczyk zarządził kontrolę inwestycji. Budowa bajecznego zamku może zamienić się w inwestorski koszmar. Jeżeli zostanie wstrzymana.

(az)