Gdańsk ma własny okręt flagowy. To STS Generał Zaruski, którego wrak kupiono 4 lata temu. Banderę dla okrętu, który będzie odbywał rejsy szkoleniowe przekazał dziś prezydent Bronisław Komorowski.

Remont jednostki pochłonął 4,5 miliona złotych. Z oryginału zostało jednak bardzo niewiele: konkretne elementy to kotwica, ster, pokładowy dzwon i elementy kadłuba. Cieszmy się, że została stępka. Jak to mówi się jest to fundament. W sumie zostało gdzieś około 10-15 procent oryginalnego Zaruskiego. Część wręgów, trochę dziobnicy oraz tylnicy, została stępka i balast - mówił Sebastian Kuling, szef firmy, która prowadziła remont żaglowca.  Całe poszycie, pokład, maszty, nadbudówki i wnętrze - to jest wszystko zrobione na nowo -dodaje. W rozmowie z naszym reporterem podkreśla, że najtrudniejszym etapem prac była gięcie i parowanie wręgów - szkieletu konstrukcji jednostki.

STS Generał Zaruski - podobnie jak w swojej dotychczasowej historii - będzie służył przede wszystkim szkoleniu młodzieży i uczniów. Jeszcze w listopadzie odbędzie pierwsze, techniczne rejsy po zatoce Gdańskiej.  Na większą wyprawę będzie trzeba prawdopodobnie poczekać. W tym roku pewnie nie uda się jej dokonać, ale broni nie składamy - mówi Leszek Paszkowski, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Gdańsku, armator jednostki. Być może aura pozwoli, że jeszcze udamy się do korzeni, czyli do Ekenas, miejsca gdzie był zbudowany w Szwecji - przewiduje.

STS Generał Zaruski został zamówiony w szwedzkiej stoczni  jeszcze przed II Wojną Światową. Drewniany jacht zwodowano w 1940 roku. W trakcie wojny pływał dla Szwedzkiej Szkoły Żeglarskiej pod nazwą Kryssaren. Do Polski trafił w 1946 i otrzymał imię wojskowego, który był inicjatorem jego budowy. Po 4 latach nazwę zmieniono na "Młoda Gwardię", po kolejnych 19 powrócono do "Generała Zaruskiego". 

W 2003 roku zaczął się remont jednostki, ale z powodu wycofania się sponsorów pracę przerwano.  Gdańsk wykupił żaglowiec w 2008 roku za 150 tyś złotych.