Coraz częstsze w ostatnim czasie irackie ataki na amerykańskich żołnierzy nie zepsują zwycięstwa sił koalicyjnych w Iraku – przekonuje Tommy Franks, dowodzący siłami USA podczas wojny w Zatoce Perskiej. Amerykański generał przebywa z kilkudniową wizytą w krajach Bliskiego Wschodu.

Analitycy amerykańskiego ośrodka badawczego Stratfor oceniają, że w kraju jeszcze niedawno rządzonym przez Saddama Husajna i jego zwolenników rozpoczął się wczesny etap wojny partyzanckiej. Takim informacjom zaprzecza jednak administracja Stanów Zjednoczonych.

Czy problemy w Iraku i zamachy zepsują zwycięstwo osiągnięte przez Amerykanów? Oczywiście, że nie. Jest pewne, że reżim Saddama Husajna został obalony, to jest całkowicie pewne. Pewne jest także, że około 25 mln Irakijczyków, może 26, ma przed sobą lepszą przyszłość. Ale czy mamy jeszcze co robić w Iraku? Z pewnością tak- mówił amerykański generał Tommy Franks.

Do irackich zamachów na żołnierzy Stanów Zjednoczonych dochodzi właściwie codziennie. Dzisiaj w Bagdadzie został zaatakowany amerykański konwój. Zginął iracki cywil, dwóch amerykańskich żołnierzy policji wojskowej zostało rannych. Kilka godzin wcześniej, w nocy, także w Bagdadzie podrzucono dwa granaty w pobliżu amerykańskich wartowników przed irackim Muzeum Narodowym. Żołnierzom nic się nie stało, zniszczony został tylko pobliski sklep.

Od czasu zadeklarowania przez prezydenta George’a W. Busha zakończenia dużych akcji zbrojnych w Iraku, czyli od 1 maja, w zamachach zginęło tam co najmniej 22 żołnierzy Stanów Zjednoczonych.

18:00