Coraz więcej polskich szkół oferuje nauczanie domowe. To dobry sposób na zarobienie dodatkowych pieniędzy, więc przybywa placówek, w których tacy uczniowie stanowią już większość - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

Gazeta przytacza przypadki takie, jak w Bielsku-Białej, gdzie jest podstawówka, w której korespondencyjnie kształci się 337 na 419 dzieci. Podobne przypadki zdarzają się w Krakowie, Warszawie czy Białymstoku.

Samorządowcy skarżą się do MEN, że muszą płacić szkołom na domowych uczniów takie same subwencje, jak na dzieci korzystające ze szkolnej infrastruktury. Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiada w gazecie, że planuje obniżenie subwencji za edukację domową.

Dyrektorzy szkół twierdzą, że uczą tak głównie dzieci emigrantów, o których kształceniu Polska zapomina.

(j.)