Będzie uroczystość w urzędzie miasta, gratulacje i nagroda dla dwóch braci z Chorzowa, którzy złapali sprawcę napadu na bank. "Zadziałała adrenalina i pobiegliśmy za nim. Bank jest wprawdzie ubezpieczony, ale to były czyjeś pieniądze" - podkreślają.

18-letni Piotr i 22-letni Dawid zauważyli, jak zamaskowany mężczyzna wychodzi z banku z reklamówką. Dawid zapytał kasjerkę, co się stało. Kobieta powiedziała, że to był napad i że złodziej ma broń. Nie zważając na ryzyko, bracia rzucili się za bandytą w pościg. Najpierw chciałem mu podstawić nogę, ale mi nie wyszło, dopiero potem było wejście w nogi, w wyniku czego mężczyzna przewrócił się na ziemię - opowiada reporterce RMF FM Annie Kropaczek Dawid. To był potężny mężczyzna, 190 cm wzrostu, waga - jakieś 120 kilogramów, ale założyliśmy mu na ręce dźwignię i nie miał szans. Kiedy się szarpał, jeszcze bardziej go to bolało - wyjaśnia Piotr. ­Ludzie, którzy obserwowali całą akcję, najpierw myśleli, że to my napadliśmy tego mężczyznę. Potem dwie kobiety wezwały policję. Przyjechali w ciągu kilku minut - dodaje.

W złapaniu bandyty bohaterom z Chorzowa na pewno pomogły umiejętności sportowe. Piotr trenuje brazylijskie Ju-Jitsu, Dawid regularnie chodzi na siłownię.

Czy się baliśmy? Nie mieliśmy czasu. Zadziałała adrenalina i pobiegliśmy za nim. Bank ma wprawdzie ubezpieczone pieniądze, ale to były czyjeś pieniądze, które ta osoba ukradła - podkreśla Dawid.

Złapany przez braci złodziej to 32-letni mieszkaniec Świętochłowic. Trafił już do policyjnego aresztu. Jak się okazuje, wcześniej był karany za podobne przestępstwa. Spędził w więzieniu 6 lat. Teraz, w warunkach recydywy, może wrócić za kratki nawet na 18 lat.

Bandyta miał przy ubraniu przypięty breloczek Ruchu Chorzów. To mnie zabolało, sam kibicuję Ruchowi - mówi Piotr. Jest kodeks kibica. Każdy powinien go znać. Kibic nie może być złodziejem - podkreśla.