Od dwóch lat prokuratura weryfikuje zeznania Janusza Kaczmarka, który oskarżył PiS o wykorzystanie służb i prokuratury do walki politycznej. Śledztwo zmierza do końca - informuje "Dziennik".

Oskarżyciele sprawdzają, czy nadużywano władzy w ABW, CBŚ i w policji. Prokuratorzy sprawdzają, czy szef ABW Bogdan Święczkowski i były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro na żądanie Jarosława Kaczyńskiego wyciągali ze służb informacje o opozycyjnych politykach PO.

Śledczy weryfikują, czy Święczkowski i Ziobro na własną rękę nie wykorzystywali władzy nad służbami i policją. Chodzi o przypadki ewentualnego nielegalnego zakładania podsłuchów, a także podejrzeń o inwigilowanie dziennikarzy. Śledztwo toczy się od dwóch lat. Jest objęte nadzorem, a to oznacza, że decyzje prokuratorów będą oceniane - powiedział "Dziennikowi" Edward Zalewski, szef Prokuratury Krajowej.

Jarosława Kaczyńskiego już przesłuchano. Prokuratorzy z Zielonej Góry w aneksie do planu śledztwa napisali, że Ziobro i były szef ABW zostaną wezwani "w charakterze świadka lub podejrzanego". Ewentualne zarzuty usłyszeliby za nadużycie władzy. Ale zarzutów nie będzie. Ziobrę ochroni immunitet poselski, a Święczkowskiego prokuratorski. Najpierw trzeba zweryfikować okoliczności podawane przez Kaczmarka. Od tego zależy, czy kogokolwiek oskarżymy - mówią nieoficjalnie prokuratorzy.