Czteroosobowa rodzina z Łodzi, którą antyterroryści wyprowadzili z bezprawnie zajmowanego mieszkania, trafiła na obserwację do szpitala psychiatrycznego. Lokatorzy z kamienicy przy ulicy Więckowskiego zalegali z czynszem na około 30 tysięcy złotych. Nie chcieli opuścić budynku. Grozili nawet samobójstwem.

Policji ani pani negocjator nie udało się rozwiązać tej sytuacji, żeby sami, dobrowolnie opuścili budynek. Najmłodsza córka państwa, którzy mają eksmisję, dała zaświadczenie pani negocjator, że jest nosicielką HIV. Więc istnieje możliwość, że może zaatakować wszystkich policjantów, bo pojawiła się taka groźba - powiedziała naszej reporterce Agnieszce Wyderce administratorka budynku, Ilona Gadomska.

Najpierw policjanci w czarnych kominiarkach i z bronią w ręku weszli do budynku położonego na przeciwko kamienicy. Potem, druga grupa antyterrorystów wkroczyła do mieszkania dłużników. Przez kilka sekund słychać było wystrzały, wybuchy i krzyk ludzi.

Po chwili policjanci wyprowadzili matkę i córkę. jedna z nich była agresywna i próbowała się wyrwać. Do mieszkania wezwano ratowników medycznych, bo ojciec, który porusza się na wózku i syn zdążyli zadać sobie ciosy nożami.

Czteroosobowa rodzina nie jest wyrzucana na bruk. Dostała lokal socjalny z centralnym ogrzewaniem o powierzchni aż sześćdziesięciu metrów kwadratowych.

Była to już trzecia próba wyeksmitowania lokatorów.