"Jeżeli Władimir Putin lubi szampana, to pewnie się w tym szampanie wykąpał" - mówił w Radiu RMF24 ekspert do spraw wizerunku politycznego dr Mirosław Oczkoś, odnosząc się do wczorajszej scysji przed kamerami między prezydentem USA Donaldem Trumpem i przywódcą Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Dodał, że to, czego świadkami byliśmy w piątek, to "dyplomatyczne trzęsienie ziemi".

Zdaniem dr. Mirosława Oczkosia byliśmy świadkami medialnej ustawki w wykonaniu tandemu Donald Trump - J.D. Vance. Pierwsze pytanie, jakie padło do Zełenskiego, zadał je amerykański dziennikarz i dotyczyło ubrania. Chodziło o to, żeby go zdenerwować, bo po trzech latach wojny i wizytach w 157 miejscach na świecie wiadomo, że to jest jego styl i wyrzucanie mu, że nie ma garnituru, jest impertynencją. Żaden dziennikarz by sobie samowolnie na to nie pozwolił w Białym Domu - zauważył ekspert ds. wizerunku politycznego.

Ekspert zwrócił uwagę na mowę ciała obu polityków. Jak wskazał, prezydent USA miał szeroko rozstawione nogi, ręce oparte między nadgarstkiem a łokciem na kolanach i głowę w dół. On to stosuje w momentach, kiedy chce kogoś zdeprymować - ocenił. On siedział w tzw. zwisie trumpowym, a Vance prowadził atak. Tylko raz było widać, że Zełenski ma dosyć. Założył ręce w postawie zamkniętej i odchylił się na krześle. To było dla niego już za dużo. On też przyszedł tam z jakimś planem - dodał.

Dr Oczkoś dodał, że negocjacje na takim poziomie zawsze są ostre, ale od dawien dawna toczone są poza kamerami i tylko po minach polityków widać, że były bardzo trudne. Tu przed kamerami był lincz, a przynajmniej próba linczu medialnego prezydenta Zełenskiego. To, co się później działo, co się komentuje, to są post-fakty - powiedział. Mimika twarzy Donalda Trumpa wskazywała, że już ma dosyć. Ale on też miał dosyć, kiedy przerywał mu prezydent Francji Emmanuel Macron - zauważył gość internetowego Radia RMF24.

W ocenie dr Oczkosia celem nie było podpisanie umowy z Ukrainą w tym momencie, ale pokazanie światu: "zobaczcie, nie ma z kim gadać, on cały czas chce wojny"Zełenski zaczął się bronić. Są takie zdjęcia w internecie, jak obaj podnoszą rękę w geście: "stop, już nie mów więcej" - mówił ekspert ds. wizerunku.

Ludziom zostaje w głowie obraz. Obraz dwóch ludzi najpotężniejszych na świecie - bo tak trzeba ująć - atakuje prezydenta kraju, który trzy lata prowadzi wojnę z wrogiem. To wygląda fatalnie. Można oczywiście powiedzieć, że Trump pokazał mu, gdzie raki zimują, ale nie jest tak, że Trump wygrał tę rozgrywkę - stwierdził ekspert. Jeżeli Władimir Putin lubi szampana, to też się pewnie w tym szampanie wykąpał - dodał.

"Dyplomatyczne trzęsienie ziemi"

Dr Mirosław Oczkoś zauważył, że Wołodymyr Zełenski nie ukorzył się, wręcz wybiegł z Białego Domu do samochodu. Teraz ważne będzie, kto się przebije ze swoim komentarzem. (...) Różne strony będą nam tłumaczyły, co widzieliśmy, bo znakomita część ludzi nie żyje polityką na co dzień, chociaż tutaj historia dzieje się na naszych oczach - dodał ekspert ds. wizerunku politycznego.

Mam kontakty z dziennikarzami ukraińskimi. To ludzie, którzy już chcieli, żeby Zełenski odszedł. Wypisują na mediach społecznościowych, że są z niego dumni - powiedział ekspert. W związku z tym nie wydaje się, że to był koniec kariery Zaleskiego. Zależy, co się wydarzy dalej. Natomiast na pewno nie będzie tak, że Ukraińcy powiedzą: nie masz po co wracać, oddałeś bez walki i bez gwarancji. Polityka nigdy nie jest w jednym wymiarze i w jednej płaszczyźnie - ocenił Mirosław Oczkoś.

Przypomniał, że jeszcze przedwczoraj w przestrzeni publicznej była informacja, że Trump nie chciał, by Zełenski przyjeżdżał i interweniował w tej sprawie prezydent Francji Emmanuel Macron. Zełenski nie pomógł w kampanii dopaść Bidena. I to wyszło w rozmowie, wyszła małostkowość Trumpa i myślę, że mogła być ona podyktowana w jakimś stopniu chęcią (zemsty): pokażemy Macronowi, żeby się nie wtrącał, że zrobimy to po swojemu - zauważył ekspert.

Pytany, czy wznowienie rozmów jest możliwe, stwierdził, że "przeważnie ruch powinien zrobić ktoś, kto jest silniejszy", a na razie obie strony okopały się na swoich pozycjach.

Być może ruch wykona znowu Macron, a może Keir Starmer? Dyplomacja zakulisowa to jest wielka siła. To, co widzimy, jest już tylko elementem końcowym. To, co widzieliśmy wczoraj, było światowym ewenementem, od kiedy takie spotkania są transmitowane w telewizjach. Czasami są jakieś drobne gesty pokazujące dezaprobatę, np. niepodanie ręki. A co powiedzieć o tym? To jest dyplomatyczne trzęsienie ziemi - podkreślił gość Radia RMF24.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.