Stanisław Antczak, podejrzany o napady z bronią w ręku i postrzelenie dwóch osób w Szczecinie, osaczony przez policję popełnił samobójstwo. Policjanci ścigali go przez kilka tygodni.

Policja zorganizowała zasadzkę na Antczaka w pobliżu jednej ze szkół w szczecińskiej dzielnicy Zdroje. W akcji uczestniczyło 40 funkcjonariuszy. Bandyta przebywał w bunkrze na obrzeżach Puszczy Bukowej. Wyszedł z kryjówki, gdy skończyło mu się jedzenie. Poszukiwany najprawdopodobniej zorientował się, że jest tropiony, zaczął uciekać i strzelać. Policjanci odpowiedzieli ogniem.

Policjanci odcięli mu drogę ucieczki, więc przeskoczył na teren szkoły. Wtedy było słychać ostatni strzał. Policjant wyszedł i powiedział, że poszukiwany strzelił sobie w głowę - powiedział RMF FM jeden ze świadków policyjnej obławy.

Według wstępnych ustaleń osaczony przez policję "snajper" popełnił samobójstwo - stwierdził na specjalnie zwołanej konferencji prasowej szef zachodniopomorskiej policji Tadeusz Pawlaczyk. Rozmawiał z nim po spotkaniu z dziennikarzami reporter RMF FM Paweł Żuchowski. Posłuchaj:

Obecnie policjanci zabezpieczają kryjówkę, w której ukrywał się gangster.

„Snajper” pierwszy raz zaatakował w nocy z 6 na 7 lutego – postrzelił wtedy rzecznika zachodniopomorskiego SLD. Kilka dni później nastąpił przełom w policyjnym śledztwie – wytypowano sześć zdarzeń (m.in. napadów na domki jednorodzinne), które można było połączyć w spójną całość. Policja doszła do wniosku, że w prawobrzeżnej części Szczecina grasuje groźny bandyta.

Gangster zaatakował ponownie 13 lutego - postrzelił mężczyznę pod hotelem „Panorama”. Dzień później do akcji weszły służby kryminalne. Rozpoczęły się zakrojone na szeroką skalę poszukiwania.

22 lutego policja odzyskała część rzeczy, które snajper ukradł w czasie napadów. Policjanci zdobyli wtedy potwierdzenie, że napastnik posługiwał się rewolwerem. Następnego dnia prokuratura postawiła Antczakowi zarzuty – usiłowania zabójstwa, uszkodzenia ciała i nielegalnego posiadania broni.