O sądach elektronicznych - najnowszym pomyśle resortu sprawiedliwości, pisze "Dziennik". Gazeta zapowiada, że zamiast wizyty w sądzie, we własnym domu wypełnimy za pomocą komputera internetowy formularz. Dzięki temu więcej ludzi będzie mogło wyegzekwować swoje pieniądze od dłużników.

Sądy elektroniczne zajmą się sprawami, w których chodzi wyłącznie o egzekucję długu - np. zaległej pożyczki czy czynszu lub zwrotu pieniędzy za wadliwy towar. Ustawa ma być uchwalona w połowie przyszłego roku.

Jak elektroniczny sąd ma działać? Wystarczy wejść na jego stronę internetową. Tam krok po kroku osoba składająca pozew wypełni formularz. Poszczególne rubryki będą tak skonstruowane, że komputer poprowadzi piszącego za rękę. Odpowiadając na kolejne pytania - o dane osobowe swoje i pozywanego, okoliczności powstania sporu - autor pozwu dostarczy wszystkich potrzebnych informacji. Na koniec opłaci wpis sądowy kartą kredytową albo przelewem.

Formularz zostanie przekształcony w elektronicznej centrali sądu i automatycznie przesłany jako pisemny nakaz zapłaty do pozwanego. Jeśli pozwany złoży od nakazu sądu elektronicznego odwołanie, sprawa trafi do sądu grodzkiego i rozpocznie się proces. Jeśli nie zrobi nic - nakaz się uprawomocni i do akcji wkroczy komornik.

W Wielkiej Brytanii sądy elektroniczne działają od 2002 r. Służą wyłącznie egzekucji długów. Od 1 kwietnia zeszłego roku do 31 marca br. rozpatrzono ponad 117 tys. spraw. Tylko w 30 proc. pozwani decydowali się na obronę i sprawa trafiała do sądu.