Do końca lutego sąd wyższej instancji zajmie się zażaleniem prokuratury na decyzję sądu o wypuszczeniu za poręczeniem majątkowym pijanego sprawcy śmiertelnego wypadku na Al. Politechniki w Łodzi. 40 tys. złotych za 21-letniego Damiana B. wpłacił ojciec.

Zdaniem prokuratury, Damian B. będzie chciał uniknąć surowej kary, czyli 12 lat więzienia i może próbować mataczyć w śledztwie. Już w dniu postanowienia sądu zdecydowaliśmy, że będziemy składać zażalenie na decyzję sądu w kwestii aresztu dla podejrzanego - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania - Zażalenie zostało przekazane do sądu następnego dnia, czyli 31 stycznia. Prokuratura Rejonowa Łódź Polesie nie jest w pełni usatysfakcjonowana z rozstrzygnięcia sądu, uważamy bowiem, że tylko tymczasowe aresztowanie jest w stanie zapewnić prawidłowy bieg postępowania, a to przede wszystkim ze względu na grożącą podejrzanemu surową karę. To się łączy z obawą matactwa ze strony Damiana B.

Takie też argumenty śledczy przedstawili w sądzie. Grażyna Jeżewska z łódzkiego sądu okręgowego tłumaczy, że areszt stosuje się tylko w określonych przypadkach, bo jest najsurowszym środkiem zapobiegawczym. To są na przykład sytuacje, gdy rzecz dotyczy recydywisty; człowieka, który nie ma stałego miejsca zameldowania; nie ma rodziny; trudno go będzie znaleźć; zachodzi obawa, że będzie mataczenie w postępowaniu. Wtedy to jest środek uzasadniony. W innych przypadkach, takich rzeczy w cywilizowanych krajach, nie nadużywa się - mówi Jeżewska. I zdaniem sądu, przypadek Damiana B. nie spełniał tych warunków.

Sąd uznał też, że kierowca nie będzie mataczył, skoro wcześniej przyznał się do tego, że pił i że to on zabrał w śmiertelną podróż kolegę od kieliszka.

21-letni Damian B. usłyszał zarzut spowodowania po pijanemu wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Do wypadku doszło na Alei Politechniki w Łodzi w nocy z 28 na 29 stycznia 2014 roku. Młody kierowca pędził samochodem po ulicach tak, że auto zatrzymało się na drzewie, a 21-letni pasażer zginął na miejscu, wyrzucony z samochodu. A dramat zaczął się od imprezy, na której czterej koledzy pili alkohol. Kierowca BMW wpadł na pomysł, że pojadą bawić się dalej w inne miejsce. Dwaj, bardziej trzeźwo myślący koledzy próbowali schować kluczyki od samochodu, ale Damian B. Młody mężczyzna nie przeżył jazdy Damiana B., który miał 1,6 promila alkoholu we krwi.

(j.)