Wyższe pensje nie tylko dla polityków, ale i całej budżetówki. Senat chce wziąć w swoje ręce sprawę uregulowania wynagrodzeń - pisze poniedziałkowy "Dziennik Gazeta Prawna". Jak przypomina, kilka tygodni temu opozycja głosowała w Sejmie razem z obozem rządzącym za wyższymi wynagrodzeniami.

"Ruch okazał się wizerunkową wpadką. Platforma Obywatelska wycofała się z poparcia dla ustawy podwyżkowej, jednocześnie zaś marszałek Tomasz Grodzki zapowiedział stworzenie zespołu parlamentarnego, który zajmie się kompleksowym uregulowaniem płac w sferze budżetowej" - czytamy w dzienniku.

"Jak ustaliliśmy, prace nad reformą właśnie ruszają. Plan jest dość ambitny - systemowa propozycja ma zostać zaprezentowana najwcześniej w przyszłym roku, jako rodzaj +oferty programowej do dalszych dyskusji+" - pisze "DGP".

Jak działa system konstruowania płac sfery budżetowej

W rozmowie z gazetą marszałek Senatu Tomasz Grodzki powiedział, że zlecił już prace przygotowawcze senackiemu Biuru Analiz, Dokumentacji i Korespondencji. Biuro ma przeanalizować, jak wygląda aktualny system konstruowania płac sfery budżetowej. Już widać, że sporo pracy przed nami, bo galimatias jest ogromny. Z jednej strony są przywileje branżowe, z drugiej uzgodnienia w porozumieniach trójstronnych czy ze związkowcami. A na to wszystko nakładają się jeszcze systemy wynagrodzeń w spółkach państwowych, takich jak PKP. Celem finalnym jest zmiana Polski z kraju niskich płac w kraj przyzwoitych, godnych płac. Inaczej nigdy nie powstrzymamy emigracji, zwłaszcza młodych ludzi - podkreślił marszałek.

Według informacji, które podaje poniedziałkowy "DGP", marszałek Senatu zamierza też powołać radę gospodarczą, w skład której mieliby wejść między innymi znani ekonomiści. "Plan zakłada, że na podstawie analiz Biura wypracowany zostanie szeroko zakrojony program podwyżek, który doprowadzi do kompleksowej zmiany systemu płac, odnoszącej się do średniej krajowej" - czytamy.

"W zamierzeniu system płac w budżetówce ma być uporządkowany i wystandaryzowany. Piramida wynagrodzeń powinna być odniesiona do średniej krajowej i określać pensje na kolejnych etapach zawodowej kariery przedstawicieli tzw. erki. Chodzi np. o to, by młody nauczyciel czy urzędnik z góry wiedział, ile będzie zarabiać na początku kariery, a ile potem, wraz z kolejnymi awansami. Wynagrodzenia byłyby mnożnikowo powiązane ze średnią pensją w gospodarce (co gwarantowałoby jednocześnie ich indeksację). Te same zasady miałyby dotyczyć parlamentarzystów, wiceministrów i innych osób pełniących ważne funkcje w państwie" - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".

Gazeta zaznacza jednak, że na razie nie wiadomo czy podwyżki dla polityków przy takim systemie byłyby w podobnej skali, co w niedawno zarzuconym projekcie.