Nie daj się zrobić w słupa - pod takim hasłem Urzędy Kontroli Skarbowej w całym kraju ostrzegają przed grupami przestępczymi zajmującymi m.in. wyłudzeniami VAT-u. Według szacunków państwo traci w ten sposób co najmniej 30 mld złotych rocznie.

Na Pomorzu kampania ruszy oficjalnie 21 maja i rozpocznie się konferencją na Uniwersytecie Gdańskim. Stanie się tak m.in. dlatego, że tak zwanymi "słupami" nierzadko stają się ubodzy studenci, ale coraz częściej także osoby dobrze wykształcone. To jest bardzo zauważalna tendencja. Jest coraz więcej osób z wyższym wykształceniem. Nie potrafimy nawet wyjaśnić tego zjawiska. Jest ono dla nas zaskakujące - przyznaje Karol Sarad z Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku. Akcja informacyjna ma być prowadzona także na innych uczelniach wyższych czy w szkołach. W jej ramach rozdawane będą ulotki i zorganizowane zostanie spotkanie w Urzędzie Kontroli Skarbowej.


Tak zwany "słup" - w najprostszym tłumaczeniu - to osoba wykorzystywana przez organizatorów karuzeli podatkowej do oszustw skarbowych. Najczęściej przez wystawianie fikcyjnych faktur lub podrabianie innych dokumentów. Według różnych szacunków, którymi dysponują urzędnicy kontroli skarbowej, Skarb Państwa traci na tego typu działalności od 30 do nawet 40 mld złotych rocznie. W zainteresowaniu przestępców są najczęściej bezrobotni, emeryci, dłużnicy ale też na przykład studenci. Liczba młodych osób, używanych przez przestępców jako "słupy" rośnie. W ich przypadku wejście do grupy przestępczej często wygląda podobnie.

Zwykle wynika to w taki sposób, że któryś z kolegów, znajomych mówi, że jest oferta zarobienia łatwo dużych pieniędzy. Chodzi tylko o to, żebyś podpisał tu kilka dokumentów. Bardzo często są to pełnomocnictwa do dalszych czynności, do otworzenia firmy. Nierzadko te osoby są zapraszane - chodź założysz spółkę, zostaniesz prezesem zarządu, będziesz tak zwaną szychą. U notariusza ta osoba podpisuje umowę spółki, rejestruje działalność i na tym jej rola się kończy. Bardzo często zdarza się jeszcze kontakt z osobą nakłaniającą do takiej działalności w celu podpisania fikcyjnych faktur - opisuje Sarad. W efekcie firma jest zobowiązana do zapłacenia podatku wynikającego z faktur. Jak tłumaczą urzędnicy, to często wielomilionowe kwoty.

Prawdziwe kłopoty zaczynają się, gdy proceder wychodzi na jaw. Jeśli firmy nie stać na uregulowanie należności, odpowiedzialność spada na osobę, która ją rejestrowała. Kara więzienia to tylko jedna strona medalu. Te podatki są ściągane w dalszym czasie. Taka osoba, nawet po kilku latach normalnej pracy, może być cały czas obciążona koniecznością spłaty, tych podatków, których ktoś - w jej imieniu - nie zapłacił wiele lat temu - mówi Sarad. Przyznaje też, że organizatorów przestępstw - nie występujących oficjalnie w żadnych dokumentów - nie zawsze udaje się ustalić. Podobnie samych słupów. A ich liczba wzrosła w Polsce w ostatnich latach kilkukrotnie. Dlatego urzędnicy apelują, by uważać na propozycje łatwego zarobku, nie udostępniać swoich danych osobowych ludziom, do których nie mamy zaufania i nie brać udziału w czynnościach prawnych, których znaczenia nie rozumiemy.

(abs)