Kierowca nie żyje, siedem osób zostało rannych. To bilans wczorajszego wypadku autokaru z polskimi turystami w Moisei. Cztery poszkodowane osoby opuściły już szpital. Przyczyny tragedii nadal nie są znane, choć rumuńskie media postawiły już dwie prawdopodobne hipotezy.

Autokarem podróżowało 49 obywateli naszego kraju - przekazał wczoraj w rozmowie z RMF FM Rzecznik polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasz Jasina. Była to wycieczka organizowana przez krakowskie biuro podróży - poinformował Jasina. Grupa pielgrzymkowa miała objeżdżać sanktuaria w Rumunii i na Bałkanach - ustalił dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski.

Dwie hipotezy

Na razie niewiele wiadomo o przyczynach wypadku, który miał miejsce w Moisei na pograniczu rumuńsko-ukraińskim. Poza tym, że warunki pogodowe były dobre i nic nie wskakuje na udział innych pojazdów.  

Rumuńskie media piszą o dwóch wersjach tego, co mogło się wydarzyć: kierowca zasłabł albo w autokarze doszło do wystrzału opony. W efekcie pojazd wypadł z jezdni i wbił się w ścianę domu.

O wypadku policję i służby bezpieczeństwa powiadomili świadkowie zdarzenia.

W szpitalu pozostają cztery osoby

Nie żyje kierowca pojazdu, który również był Polakiem. W wypadku śmierć poniósł kierowca, który mieszka na terenie naszego powiatu (myślenickiego - przyp. red.). Rodzinie składamy szczere kondolencje - przekazał Józef Tomal, starosta myślenicki.

Z danych rumuńskiej policji wynika, że rannych zostało siedem osób. Część z nich opuściła już szpital. Jedna z poszkodowanych osób ma bardzo poważny i skomplikowany uraz biodra. Będzie musiała dłużej pozostać w rumuńskim szpitalu, choć jest możliwy transport na dalsze leczenie w Polsce. Będzie to zależało od lekarzy i decyzji rodziny. Kolejna ranna osoba ma połamane ręce i nogi, u dwóch kolejnych zdiagnozowano mocny wstrząs mózgu. Ich życie nie jest zagrożone.

Osoby, które po badaniach opuściły szpital, dołączyły do pozostałej grupy, która po wypadku została umieszczona w miejscowym pensjonacie. 

Autokar zastępczy jedzie po polskich turystów

Autokar po pielgrzymów jest już w drodze - powiedział Polskiej Agencji Prasowej przebywający na miejscu właściciel biura Tourist Track Aleksander Dymek, który podróżował z grupą pielgrzymów, jako przewodnik.

W Moisei są polscy konsulowie z Bukaresztu. Śledztwo w tej sprawie prowadzą rumuńskie służby. Jak zaznaczył Dymek, obecnie trwa spisywanie protokołów na policji. 

Specjalna infolinia

Starostwo Powiatowe w Myślenicach poinformowało, że wśród pasażerów autokaru byli m.in. mieszkańcy powiatu myślenickiego. W związku z tym uruchomiło całodobową pomoc Interwentów Kryzysowych. 

"Rodziny osób poszkodowanych mogą kontaktować się telefonicznie za pośrednictwem numerów telefonów: 510 132 396, 506 318 838" - wyjaśniono. "Starostowie pozostają w bezpośrednim kontakcie z Wójtem Gminy Tokarnia, z której m.in. pochodzą pielgrzymi" - podkreślono w komunikacie.

Wśród poszkodowanych i uczestników jest 10 osób z gminy Tokarnia. Dwie osoby zostały lekko ranne. Pielgrzymi dzisiaj pozostają pod opieką władz rumuńskich w hotelu. Z tego, co wiemy na pewno nie chcą dalej podróżować, chcą wrócić do bliskich do kraju. Samorząd powiatowy uruchomił infolinię Ośrodka Interwencji Kryzysowej do kontaktu z rodzinami osób poszkodowanych. Odnotowaliśmy w ostatniej dobie trzy telefony w tej sprawie. Pozostajemy z rodzinami i władzami rumuńskimi w stałym kontakcie - przekazał starosta myślenicki.