Brak przełomu w sprawie Krajowego Planu Odbudowy. Minister funduszy i polityki regionalnej Grzegorz Puda po rozmowach w Komisji Europejskiej wciąż ma jednak nadzieję, że uda się porozumieć, tak aby zaliczka (4,7 mld euro) została wypłacona jeszcze w tym roku. Po stronie Komisji Europejskiej nie widać jednak powodów do optymizmu.

Brak przełomu w sprawie Krajowego Planu Odbudowy. Minister funduszy i polityki regionalnej Grzegorz Puda po rozmowach w Komisji Europejskiej wciąż ma jednak nadzieję, że uda się porozumieć, tak aby zaliczka (4,7 mld euro) została wypłacona jeszcze w tym roku. Po stronie Komisji Europejskiej nie widać jednak powodów do optymizmu.
Minister Grzegorz Puda /OLIVIER HOSLET /PAP/EPA

Rozmówcy brukselskiej korespondentki RMF FM przypominają trzy warunki szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen związane z akceptacją polskiego KPO. Chodzi o likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, przywrócenie sędziów do orzekania oraz likwidację skutków reformy reżimu dyscyplinarnego.

Jeden z rozmówców dziennikarki RMF FM w Komisji Europejskiej powiedział, że choć są zapowiedzi co do likwidacji Izby Dyscyplinarnej, to w sprawie dwóch pozostałych warunków nic się nie dzieje, a wręcz są zapowiedzi nowej reformy, która może iść wbrew temu czego, oczekuje KE i co nakazuje Trybunał Sprawiedliwości UE.

Znamy warunki, ale nie wszystkie uda się zrealizować w czasie, o który KE prosi - ocenił minister Grzegorz Puda. Jego zdaniem "niektóre z tych postulatów są niemożliwe do przeprowadzenia, chociażby przez proces legislacyjny, który trwa w Polsce". Komisji Europejskiej jednak takie argumenty nie przekonują, bo przecież polskie władze niejednokrotnie pokazały, że można w Polsce przyjmować ustawy w tempie ekspresowym.

Zdaniem źródeł korespondentki RMF FM także podczas spotkania komisarza ds. wymiaru sprawiedliwości Didiera Reyndersa z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro nie padły żadne konstruktywne rozwiązania. Nie usłyszeliśmy niczego nowego - powiedział dziennikarce RMF FM dyplomata. 

Polska wysuwa ostatnio dodatkowy argument i podpierał się nim w Brukseli także minister Puda. Chodzi o powoływanie się na trudną sytuację na granicy z Białorusią i argumentację na zasadzie "my chronimy całą Europę, a wy nam wbijacie nóż w plecy". W Brukseli jednak te sprawy rozpatrywane są oddzielnie, chociaż na wyższych szczeblach politycznych przymyka się oczy na kwestie związane z praworządnością (np. wizyta szefa rady Europejskiej Charlesa Michela w Warszawie). Urzędnicy KE jednak takiego związku nie widza i pytają: jak szefowa KE mogłaby w miarę wiarygodnie zaakceptować polski KPO bez przynajmniej dobrej woli ze strony polskich władz?

Opracowanie: