„Polska nie zgodzi się, by jednym państwom wolno było wprowadzać zmiany w sądownictwie, a innym nie” - mówił w czwartek na konferencji po spotkaniu z komisarzem ds. sprawiedliwości Didierem Reyndersem szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Ziobro podkreślił, że podczas rozmowy z komisarzem ds. sprawiedliwości omówione zostały zarówno zbliżone stanowiska, jak i rozbieżności między stanowiskiem MS a KE. Jak dodał w trakcie spotkania przekazał Reyndersowi dwa zdjęcia obrazujące historię zniszczonej przez nazistowskie Niemcy Warszawy.

Pozwoliłem sobie już w warstwie rozmowy rzeczowej, która przebiegała w bardzo dobrej atmosferze, nawiązać do symboliki tych zdjęć i tego miejsca - pokazując, że Polacy są i będą zawsze bardzo wrażliwi na zasadę równego traktowania i szanowania poszczególnych państw wewnątrz wspólnoty europejskiej - mówił szef resortu sprawiedliwości.

Rozbieżności na spotkaniu

Ziobro stwierdził, że główna rozbieżność poglądów z Reyndersem dotyczyła praworządności i równości.

Polska reprezentowana przez ten rząd, Ministerstwo Sprawiedliwości reprezentowane przez tego ministra, to kierownictwo, nie zgodzi się nigdy na takie stanowisko, by jednym wolno było wprowadzać pewne zmiany w obszarze sądownictwa, w tym wprowadzenie mechanizmów demokratycznych w zakresie wyboru sędziów, a inne państwa był tego pozbawione, bo tak, bo tak chce urzędnik KE, bo tak chce jakiś sędzia TSUE, bo tak sobie życzy tego jakiś polityk na przykład w Berlinie - dodał minister sprawiedliwości.

Szef MS relacjonował, że podczas rozmowy pojawiła się różnica zdań dotycząca relacji pomiędzy Trybunałem Sprawiedliwości UE, a polskim Trybunałem Konstytucyjnym.

Otóż reprezentowałem jasne stanowisko, nie pozostawiając żadnych wątpliwości, że pogląd jaki ukształtował się na tle orzecznictwa polskiego sądu konstytucyjnego, już od wielu lat, za czasów kiedy prezesem był pan (Marek) Safian, później pan (Andrzej) Rzepliński, a tak samo jak i za czasów aktualnego TK (...), to był to pogląd, który jest sformułowany, że sądem ostatniego słowa jest polski Trybunał Konstytucyjny, w zderzeniu z sądami europejskimi i w zderzeniu w szczególności z sądem jakim jest TSUE - mówił Ziobro.

Dodał, że tutaj "faktycznie była między nami, i pozostała, rozbieżność - jeśli chodzi o ocenę sytuacji, która ma miejsce wobec rozbieżności orzeczeń".

Minister podkreślił, że w ramach dyskusji odwoływał się do przykładów również orzeczeń trybunałów konstytucyjnych innych państw, m.in. Niemiec.

Warchoł: Nie możemy pokazywać, że jedni są lepsi, drudzy gorsi

Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł relacjonował, że jednym z tematów rozmowy z komisarzem była "kwestia rzekomych nacisków na polskich sędziów i wykonania zaleceń Trybunału Sprawiedliwości UE".

Komisarz po raz kolejny wezwał do wykonywania orzeczeń, tymczasem pokazaliśmy na podstawie faktów, (...) do czego prowadziłoby bezkrytyczne wykonywanie wyroków TSUE - powiedział wiceszef MS.

Jak zauważył, Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego wydała przeszło 600 orzeczeń; są wśród nich - kontynuował - tak bulwersujące sprawy, jak m.in. pozbawianie immunitetów sędziów, którzy prowadzili samochód w stanie nietrzeźwości.

Postępowania wobec nich zostałyby umorzone, a zgodnie z zasadą ne bis in idem, nie można by do nich wrócić. Więc TSUE proponuje nic innego, jak bezkarność wielu sędziów oskarżonych o czysto kryminalne przestępstwa. Dlatego nie jest możliwa w państwie praworządnym, w państwie prawa abolicja dla tych, którzy sami siebie określili kastą, darowanie kar, bezkarność tych, którzy powinni stać na straży szacunku dla prawa - oświadczył Warchoł.

Nie możemy pokazywać społeczeństwu, że jedni są lepsi, drudzy gorsi. A akceptacja wyroku TSUE do tego, by prowadziła - do umorzenia tych kilkuset spraw i do niemożliwości pociągnięcia tych sędziów do odpowiedzialności karnej - ocenił.