Nowy minister obrony Tomasz Siemoniak likwiduje działy w resorcie. Pierwszy do likwidacji jest departament transformacji, który "dubluje funkcje" z innymi działami - informuje "Gazeta Wyborcza".

Ministerstwo Obrony Narodowej składa się z 17 departamentów i czterech biur. W każdym zatrudnionych jest kilkadziesiąt osób. Do tego dochodzą struktury Sztabu Generalnego i różnych inspektoratów. Gazeta ustaliła, że szef MON postanowił zredukować urząd. Likwidacja departamentu transformacji właśnie się rozpoczęła, potrwa kilka tygodni. Pracuje w nim ok. 30 osób na dobrze opłacanych stanowiskach wojskowych i cywilnych. Kieruje nim cywil, choć był czas, gdy dyrektorem był wojskowy w stopniu generała. Składa się on z trzech zespołów zajmujących się programowaniem transformacji armii, analizami strategicznymi i dokonywaniem strategicznego przeglądu obronnego.

Ten ostatni zespół jest na razie niepotrzebny - wyjaśnia ''Gazecie'' doradca ministra Tomasza Siemoniaka gen. Bogusław Pacek. Pozostałe dwa zespoły zostaną połączone z innymi urzędami.

Według nieoficjalnych informacji "Gazety" trwają już prace nad reformą kolejnych departamentów. Połączone zostaną departament kadr i departament nauki i szkolnictwa wojskowego.

MON na razie nie mówi, ile zaoszczędzi na likwidacji departamentów. Nie wiadomo też, co stanie się ze wszystkimi pracownikami, choć część na pewno znajdzie zajęcie w innych jednostkach.