Prezydent Stanów Zjednoczonych George W. Bush po raz pierwszy publicznie przyznał, że źle przewidział powojenne wydarzenia w Iraku - pisze dzisiaj amerykański dziennik „The New York Times”.

Według gazety, Bush powiedział, że całkiem inaczej wyobrażał sobie sytuację po obaleniu Saddama Husajna. Jest jednak przekonany, że nawet jeśli Amerykanie nie zgadzają się z decyzją o wojnie w Iraku, to i tak wybiorą go na drugą kadencję.

Na trzy dni przed rozpoczynającą się w poniedziałek w Nowym Jorku konwencją Partii Republikańskiej, na której Bush ma zostać zatwierdzony jako oficjalny kandydat na prezydenta, nasilają się antybushowskie protesty. I to nie tylko te dotyczące jego polityki w Iraku.

Przed nowojorskim Madison Square Garden policja aresztowała kilkunastu działaczy na rzecz walki z AIDS, którzy nago, blokując ruch, krytykowali politykę administracji Busha. Protestujący domagali się umorzenia długów najuboższym państwom.

Jak pisze „Financial Times” wyraźnie ochłodził się też entuzjazm finansistów z Wall Street wobec George'a Busha. Osoby, do tej pory aktywnie zaangażowane w zbieranie funduszy na kampanię coraz rzadziej widywane są publicznie.

W prywatnych rozmowach na Wall Street coraz częściej słychać głosy wątpliwości, czy decyzja o poparciu Busha jest właściwa. Finansistów najbardziej niepokoi rosnący w zastraszającym tempie narodowy deficyt, a także polityka zagraniczna administracji Busha.