„Stany Zjednoczone nie zaatakują Korei Północnej” - zapewniał prezydent USA George W. Bush podczas wizyty w strefie zdemilitaryzowanej, dzielącej Koreę Północną od Południowej. Jednocześnie jednak podkreślił, że będzie przeciwko komunistycznemu Phenianowi, dopóki nie udowodni on, iż nie jest jednym z państw tworzących światową oś zła.

"Nie możemy pozwolić by najgroźniejsze reżimy świata straszyły nas najbardziej niebezpieczną bronią świata" - mówił Bush, apelując do Phenianu o przyjęcie takich ogólnoludzkich wartości, jak wolność i prawa człowieka oraz o podjęcie działań na rzecz modernizacji kraju. Prezydent USA podkreślił jednocześnie, że popiera prowadzoną przez Koreę Południową politykę „Słonecznego Blasku” dążącą do zjednoczenia Półwyspu Koreańskiego:

"Gdy popatrzy się na satelitarne, nocne zdjęcia Półwyspu Koreańskiego, Południe skąpane jest w światłach, podczas gdy Północ pogrążona jest w mroku. Kim Dae Dzung chce swą polityką doprowadzić, by rozświetlił się cały półwysep. I my chcemy by żaden Koreańczyk nie żył w mroku" – mówił amerykański przywódca. Bush zaapelował też do Phenianu o otwarcie granic. Skrytykował komunistyczne władze za utrzymywanie potężnej armii w momencie, gdy miliony mieszkańców Korei głodują.

W towarzystwie prezydenta Kim De Dzunga Bush zwiedził w południe wyremontowaną przez południowych Koreańczyków stację kolejową Dorasan na linii demarkacyjnej rozdzielającej Półwysep Koreański. Granica międzykoreańska to najbardziej ufortyfikowana i ostatnia zimnowojenna granica świata. Posłuchaj relacji naszego waszyngtońskiego korespondenta Grzegorza Jasińskiego:

foto Grzegorz Jasiński RMF

22:20