"Jesteśmy przeciwni przenoszenia jakichkolwiek pomników czerwonoarmistów" - mówi w rozmowie z RMF FM Jerzy Tyc ze Stowarzyszenia Kursk, które opiekuje się radzieckimi cmentarzami w Polsce i tak zwanymi pomnikami wdzięczności.

"Jesteśmy przeciwni przenoszenia jakichkolwiek pomników czerwonoarmistów" - mówi w rozmowie z RMF FM Jerzy Tyc ze Stowarzyszenia Kursk, które opiekuje się radzieckimi cmentarzami w Polsce i tak zwanymi pomnikami wdzięczności.
Lidzbark Warmiński pomnik żołnierzy radzieckich, nazywany też pomnikiem wdzięczności Armii Czerwonej /Tomasz Waszczuk /PAP

Jerzy Tyc, mieszkaniec Sorkwit w Warmińsko-Mazurskiem na co dzień dba o budzące kontrowersje monumenty. Stały od 70 lat. Są świadkami wydarzeń, które w Polsce miały miejsce. Mnóstwo ludzi - również moja rodzina - ucierpiało od Niemców hitlerowskich, a Rosjanie przynieśli nam wolność. Tak to widzimy i obstajemy przy tym, żeby pomniki zostały na swoim miejscu - podkreśla.

POLSKIE MSZ WS. RADZIECKICH POMNIKÓW>>>>>

Według Jerzego Tyca, Polska jest krajem podzielonym pod wieloma względami. Również pod względem spojrzenia na historię. Dlatego trzeba szanować zdanie każdego. My, którzy chcemy, żeby pomniki zostały, my nie ruszamy waszych pomników. Nie chodzimy, nie oblewamy farbą. Nie mówimy fałszywych, brzydkich słów o waszych bohaterach. I pamiętajcie, Polska jest podzielona. Polacy nie raz w swojej historii pokazali, że z powodu różnic politycznych, historycznych potrafią zabijać jeden drugiego - tłumaczy Tyc. Nigdy nie prosiłem o pomoc Rosjan. Czasami, jakieś niewielkie datki na tę zbiórkę prości Rosjanie mi prześlą. Ale to bardzo rzadko - dodaje.

"Natychmiast usunąć sowieckie pomniki z Warszawy!" BLOG

W Polsce, pomników, tablic i innych symboli upamiętniających żołnierzy sowieckich może być około około 300.

Polskie władze zaznaczają, że niezmiennie chronione i utrzymywane w naszym kraju są cmentarze żołnierzy radzieckich. Tych jest około 700.

Na jaką pomoc mogą liczyć organizacje przychylne polityce historycznej władz w Moskwie?

Wiadomo, że formacje popierające rosyjską, politykę historyczną nie pozostają bez wsparcia. W Rosji coraz głośniej mówi się o konieczności opłacania tych, którzy wspierają Moskwę za granicą.

Musimy wykorzystać to, co nazywa się miękką siłą, aby prezentować nasze rosyjskie wartości i ideologię. Teraz główną siłą są pieniądze i tak jak robią to Amerykanie, do ręki, bez żadnych rachunków - mówi senator Anatolij Lisycyn.

Istnieje grupa Polaków stale zapraszana do rządowej, rosyjskiej telewizji. To telewizja tak hojna, że nie tylko opłaca przeloty, ale także proponuje honorarium, tym, którzy są gotowi wspierać Rosję. 

(ug)