Być może już wkrótce na polskim niebie pojawią się bezzałogowe samoloty rozpoznawcze Predator. Prezydent USA obiecał w Waszyngtonie polskiemu premierowi pieniądze na zakup tych maszyn.

RQ-1 Predator to zdalnie sterowany, bezzałogowy samolot zwiadowczy. Może latać na wysokości 3 km, z prędkością ponad 300 km/h na odległość nawet do 800 km od bazy.

Nad celem może „wisieć” prawie dobę. Zainstalowane na jego pokładzie kamery i układy sensorów mogą "widzieć" w ciemnościach i we mgle wszystko, co dzieje się na obserwowanym obszarze. W razie potrzeby, gdyby był ostrzeliwany, może nawet wykonywać uniki.

Specjaliści są zgodni: Predatory to oczy i uszy armii i innych służb, np. Straży Granicznej, niezwykle potrzebne na współczesnym polu walki, w zwalczaniu terroryzmu i przemytu ludzi. Maszyny mogłyby służyć na wschodniej granicy Polski, zewnętrznej granicy UE, oraz w Iraku.

W wojsku używane są do misji szpiegowskich na terenach o dużym stopniu ryzyka. Swej przydatności dowiodły w Afganistanie; tam maszyny są dodatkowo uzbrojone w kierowane rakiety typu Hellfire i mogą wykonywać loty bojowe. Misja w Afganistanie to początek bezpilotowych samolotów bojowych.

Jeden egzemplarz Predatora kosztuje 60 mln złotych. Dokładnie tyle wart jest jeden MiG-29, czyli najlepszy myśliwiec, jakim dysponuje polskie lotnictwo wojskowe. W skład systemu Predator wchodzi ponadto centrum dowodzenia i zestaw łączności satelitarnej.

Dzięki specjalnemu systemowi łączności i sterowania obraz z kamer Predatora może dotrzeć do dowolnego miejsca na całej kuli ziemskiej w czasie bardzo zbliżonym do rzeczywistego. Na podstawie analizy obrazu dowódca mogą wydać np. rozkaz ataku lub wysłania w dany rejon jednostek lądowych.