Generał Czesław Kiszczak, były peerelowski szef MSW, nieumyślnie przyczynił się do śmierci górników w kopalni „Wujek” w grudniu 1981 roku, a cała sprawa przedawniła się w 1986 roku. Taki wyrok wydał Sąd Okręgowy w Warszawie. 82-letniemu Kiszczakowi, groziło 10 lat więzienia. Oskarżyciele są oburzeni, już zapowiedzieli apelację.

Cytat

W mojej sprawie nie było żadnych dowodów obciążających. Wręcz odwrotnie
Czesław Kiszczak, szef MSW w 1981 roku
Przywódca strajku w kopalni "Wujek" Stanisław Płatek powiedział po wyroku, że jest to wyrok "piłatowy". Dziwił się, że milicjanci z "Wujka" są już prawomocnie skazani, a ich dowódcy są bezkarni. Z kolei pełnomocnik oskarżycieli, mecenas Maciej Bednarkiewicz, nie zgadza się z sądem, aby Kiszczak popełnił swój czyn nieumyślnie i aby nie była to zbrodnia komunistyczna. Sam Kiszczak powiedział, że w sprawie nie było dowodów jego winy. Posłuchaj relacji Pawła Świądra:

To sprawiedliwy wyrok - mówił reporterowi RMF FM Jerzy Wartak, jeden z przywódców strajku w „Wujku”, skazany potem za to na kilka lat więzienia. Rozmawiał z nim Marcin Buczek.

Kazimierz Kutz, Ślązak, reżyser i polityk przyznał, że jest zaskoczony. Ale nie oburzał się:

Prokurator żądał czterech lat więzienia, zmniejszonej na mocy amnestii z 1989 r. o połowę, i zawieszenia jej na 5 lat. Kary "adekwatnej do winy" domagali się pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych. Stanisław Płatek, przywódca strajku w "Wujku", chce skazania Kiszczaka, pozostawiając wymiar kary do uznania sądu. Kiszczak domagał się uniewinnienia.

To już trzeci wyrok w trwającym od 1994 r. procesie Kiszczaka. W 1996 r. uniewinniono go, a w 2004 r. skazano na 2 lata więzienia w zawieszeniu. Oba wyroki uchylał potem sąd II instancji. Według prokuratury, Kiszczak sprowadził "powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 r. tajny szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego.

Zdaniem prokuratury, Kiszczak nielegalnie przekazał w nim dowódcom oddziałów MO swe uprawnienia do wydania rozkazu użycia broni. Według prokuratury było to podstawą działań plutonu specjalnego ZOMO, który 15 i 16 grudnia strzelał w kopalniach "Manifest Lipcowy" i "Wujek". Kiszczaka czekają wkrótce także inne procesy - za wprowadzenie stanu wojennego oraz za prześladowania podległych mu funkcjonariuszy z powodów religijnych.