Sąd Lustracyjny w Warszawie zbada przeszłość arcybiskupa Stanisława Wielgusa. Poprosił o to sam arcybiskup, który chce sądowego stwierdzenia, że nie był tajnym i świadomym współpracownikiem służb specjalnych PRL.

Duchowni nie podlegają wprawdzie ustawowym procedurom lustracji, ale arcybiskup był m.in. rektorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego - to funkcja publiczna podległa lustracji. Prawo do autolustracji ma osoba pełniąca funkcje publiczne, "publicznie pomówiona" o związki ze służbami PRL.

Sąd zapewne jednak nie zdąży przeprowadzić procesu, zanim zostanie zlikwidowany zgodnie z nową ustawą lustracyjną, która w życie wchodzi 15 marca. Wtedy sprawę przejmie warszawski sąd okręgowy. Stroną w tym postępowaniu będzie po tej dacie prokurator pionu lustracyjnego IPN, który ma powstać na mocy nowej ustawy.

Reprezentujący abpa Wielgusa przed sądem mecenas Marek Małecki twierdzi, że są szanse na oczyszczenie jego klienta, bo uważa, że nie doszło do "rzeczywistej współpracy", a część akt z 

jego teczki sfałszowano.

Abp Wielgus 7 stycznia zrezygnował z funkcji metropolity warszawskiego w związku z ujawnieniem jego teczki z IPN o jego współpracy z lat 70. Dwie komisje - kościelna i powołana przez Rzecznika Praw Obywatelskich - uznały, że są dowody, że Wielgus w latach 1973-78 zobowiązał się do współpracy z wywiadem PRL i wyrażał do tego gotowość; podpisał też dwa zobowiązania do współpracy. Sam Wielgus przeprosił wiernych za swój błąd sprzed lat i za zaprzeczanie współpracy. Nigdy nie potwierdzono oficjalnie, że to interwencja papieża Benedykta XVI doprowadziła do rezygnacji abpa Wielgusa z urzędu metropolity.