Wkład własny w wysokości nawet 35 procent wartości mieszkania to obecnie częsty warunek otrzymania kredytu hipotecznego. Nawet jeśli wymagana kwota jest niższa, to nie ulega watpliwości, że banki w efekcie globalnego kryzysu finansowego zaostrzyły politykę kredytową. Restrykcje mogą potrwać około pół roku.

Eksperci oceniają, że właśnie w ciągu sześciu nadchodzących miesięcy globalna sytuacja gospodarcza powinna się uspokoić, a banki wrócić do równowagi, odbudować wzajemne zaufanie i z otwartymi ramionami powitać nowych klientów. Jak przekonuje Andrzej Wolski ze Związku Banków Polskich, uspokojenie sytuacji przywróci dawne, łagodniejsze zasady kredytowania. Konkruencja, która jest na rynku bankowym, będzie banki zmuszała, żeby przystąpiły do różnego rodzaju ułatwień - przewiduje z rozmowie z reporterką RMF FM Kamilą Biedrzycką:

Wolski przypomina również, że jest dużo bardziej rozsądnie i dużo bardziej bezpiecznie, jeżeli klient odsunie w czasie jakąś decyzję kredytową:

A to właśnie taki horror i załamanie na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych było przyczyną dzisiejszego kryzysu światowych finansów.

Ostrzejsze kryteria przyznawania kredytów przez banki będą równocześnie oznaczać mniej sprzedanych przez developerów mieszkań. Zdaniem Krzysztofa Kowala z wrocławskiego biura nieruchomości Markury, restrykcyjne przepisy wyregulują rynek i wymuszą na pośrednikach uczciwość wobec – coraz bardziej nielicznych – klientów. Nie będzie sprzedawania dziur w ziemi, jak do tej pory, i obiecanek i marzeń klientowi, tylko rzeczy, które będą wybudowane - przekonuje Kowal w rozmowie z reporterem RMF FM Maciejem Stopczykiem. A to oznacza mniej prawnych problemów po stronie developerów i rzadsze bankructwa:

O tym, jak przetrwać zamieszanie na światowych rynkach finansowych, przeczytacie w dzisiejszej „Gazecie Wyborczej”.