W szpitalu wojskowym w Elblągu znaleziono atrapy urządzeń podsłuchowych – mówią policjanci, którzy zostali wezwani przez lekarzy. Jak informował RMF FM, psychiatrzy zszokowani odkryciem w dwóch gabinetach, podejrzewali że ze szpitala mogły wyciec tajne informacje o pacjentach.

Rzekomy podsłuch w szpitalu to był najprawdopodobniej głupi żart - tak Ministerstwo Obrony Narodowej komentuje sprawę atrap urządzeń podsłuchowych na oddziale psychiatrycznym elbląskiego szpitala wojskowego. Warszawski reporter RMF FM Przemysław Marzec pytał w MON o ten incydent:

Lekarze nie wykluczają takiej wersji, ale zastanawiają się, kto podrzucił fałszywy podsłuch. Z doktorem Rafałem Łuczakiem rozmawiał reporter RMF FM Adam Kasprzyk:

W elbląskim szpitalu leczą się żołnierze wracający z zagranicznych misji i urzędnicy administracji państwowej. Już we wtorek zawiadomiono żandarmerię wojskową o znalezieniu "pluskiew". Ta stwierdziła, że to nie ich sprawa i że należy zawiadomić policję. Policjanci orzekli, że to atrapy urządzeń podsłuchowych:

Atrapy ukryte były pod telefonem i w pojemniku na artykuły biurowe.

W gabinetach, gdzie znaleziono rzekome "pluskwy", prowadzone są bardzo intymne rozmowy między innymi z policjantami i wojskowymi, a pacjenci zazwyczaj nie mają tajemnic przed lekarzem. Z doktorem Rafałem Łuczakiem rozmawiał reporter RMF FM Adam Kasprzyk: