Operacja „Anakonda”, działania wojsk antyterrorystycznej koalicji we wschodnim Afganistanie, zakończy się w ciągu 12 godzin - mówi szef centralnego dowództwa USA w Afganistanie generał Tommy Franks. Do sił koalicji dołączyła wczoraj także pierwsza, 24-osobowa grupa polskich żołnierzy.

W weekend siły sprzymierzone przeszukały w strefie operacji ponad 30 jaskiń, w których ukrywały się oddziały al-Qaedy i Talibów. Przejęto wiele broni i amunicji, żywność i ubrania. Przede wszystkim jednak znaleziono - jak mówią wojskowi - ważne dokumenty, dotyczące struktur terrorystycznej organizacji Osamy bin Ladena, w tym także zagraniczne paszporty.

Rzecznik sił amerykańsko-afgańskich, kapitan Steven O'Connor odmówił podania jakichkolwiek szacunków na temat liczby zabitych w toku operacji "Anakonda". "Wojna w Afganistanie nie skończyła się - trwa nadal" - stwierdził jedynie rzecznik. Głównym zadaniem sił sprzymierzonych - powiedział - jest likwidacja ostatnich niedobitków al-Qaedy i Talibów, niszczenie i baz a także szlaków ucieczki. Wczoraj dowództwo amerykańskie i władze afgańskie ostrzegały, że w innych częściach Afganistanu ukrywają się niedobitki terrorystów, którzy usiłują się przegrupowywać.

Tymczasem do bazy Bagram przybyła w niedzielę pierwsza grupa 24 polskich żołnierzy. Ogółem do Afganistanu poleci 87 saperów z jednostki z Brzegu i żołnierze służb logistycznych z Opola oraz komandosi z jednostki GROM. Wezmą udział w dowodzonej przez Stany Zjednoczone operacji bojowej "Trwała Wolność".

foto RMF

09:40