Amerykańskie oddziały, walczące na wschodzie Afganistanu z niedobitkami al-Qaedy i Talibów, przegrupowują swoje siły. Z górskich rejonów przy granicy z Pakistanem wycofanych zostało około czterystu amerykańskich żołnierzy, czyli jedna trzecia walczących tam sił. Nie oznacza to jednak, że działania wojenne w rejonie Gardezu zakończyły się.

"Operacja Anakonda trwa" - powiedział dziennikarzom przedstawiciel wojsk USA, major Brian Hilferty. Wcześniej Amerykanie informowali, że udało się im pokonać opór stawiany przez bojowników al-Qaedy i Talibów i kolejną fazą Anakondy będzie stopniowe oczyszczanie jaskiń i górskich tuneli z niedobitków wroga. Razem z informacjami o zwycięstwie pojawiły się też doniesienia o rozłamie w siłach afgańskich, walczących wspólnie z Amerykanami. Do sporu doszło, kiedy lokalny komendant zażądał wycofania spod Gardezu oddziałów przysłanych z Kabulu. "Chcemy, by w działaniach wojennych w naszym regionie uczestniczyli tutejsi żołnierze" - powiedział komendant Mohammad Ismail. „Jeśli odniesiemy zwycięstwo z pomocą sił z północy, to oddziały te mogą przypisać sobie wszystkie zasługi” - dodał. Przybysze z północy to Pasztuni, a Gardez jest stolicą prowincji zamieszkanej głównie przez Tadżyków.

22:40