W Waszyngtonie już od ubiegłego roku toczą się tajne negocjacje w sprawie umieszczenia w Polsce trzeciej, po Alasce i Kalifornii, bazy z silosami na pociski antyrakietowe - pisze „Gazeta Wyborcza”.

Dziennik podkreśla, że nowy rząd RP po raz pierwszy otwarcie deklaruje, że Polska chce być częścią amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Polska już kilka lat temu otrzymała zaproszenie od rządu USA do uczestniczenia w budowie tarczy. Długo jednak wydawało się, że w naszym kraju staną co najwyżej

instalacje radarowe.

Bazę miałby budować koncern Boeinga. Generał Henry Obering, dowódca Agencji Obrony Rakietowej, ujawnił niedawno, że ma środki budżetowe na rozpoczęcie budowy trzeciej bazy w Europie już w 2006 r. Według informacji "Gazety" rząd USA podejmie decyzję w tej sprawie w ciągu najbliższego pół roku.

O zbudowanie systemu Polska rywalizuje m.in. z Czechami i Węgrami. Baza zostałaby wybudowana przez koncern Boeinga, który wiosną otworzył w Polsce swoje przedstawicielstwo. Koszt budowy bazy - kilkaset milionów dolarów - zostałby w całości pokryty przez rząd USA. Wiosną, podczas wizyty w Polsce ówczesny prezes Boeinga Harry Stonecipher mówił, że baza taka zatrudnia do tysiąca żołnierzy i cywilów.

Według informacji gazety Amerykanie rozważają dwie potencjalne lokalizacje bazy w południowej i wschodniej Polsce. - Taka baza powinna leżeć na płaskim terenie, wyizolowana od otoczenia, z dala od wielkich miast, łatwa do obrony - mówi amerykański ekspert od obrony antyrakietowej Wade Boese.

Proces wyboru lokalizacji bazy trwa, mimo że cały system tarczy antyrakietowej zmaga się z ogromnymi problemami technologicznymi. Od października 2002 r. nie przeprowadzono ani jednej udanej próby zestrzelenia rakiety balistycznej. Na Alasce i w Kalifornii montowane są więc systemy, których skuteczności nikt nie jest pewien.