Do groźnego incydentu na linii kolejowej nr 141 w Katowicach Ligocie doszło w nocy z 2 na 3 września 2025. Nieznany sprawca odczepił 20-tonowy wagon i pozostawił go na uczęszczanych torach. Sprawa wzbudziła niepokój wśród ekspertów i służb, jednak "na ten moment nie ma podstaw, by uznać ją za akt dywersji" - stwierdził rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura i policja.

  • Nieznany sprawca odczepił i pozostawił 20-tonowy wagon węglarki na torach. Incydent miał miejsce na linii kolejowej nr 141 w Katowicach Ligocie, w nocy z 2 na 3 września.
  • Rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński przekazał, że na ten moment nie ma podstaw, by uznać zdarzenie za akt dywersji.
  • Ruch kolejowy został sparaliżowany na wiele godzin. Opóźnione były cztery pociągi pasażerskie. Wprowadzono również objazdy dla trzech składów Kolei Śląskich.
  • Eksperci wskazują na celową ingerencję osoby zaznajomionej z kolejnictwem. Ponadto z powodu braku odblasków i oznaczeń wagonu było ryzyko katastrofy.

Groźny incydent na torach

Na torach znaleziono pusty, 20-tonowy wagon węglarki, który został odłączony od składu pociągu towarowego. Miało to miejsce na linii kolejowej nr 141 w Katowicach Ligocie. Według ekspertów nie odczepił się on samoistnie. Dotychczas ustalono, że w trakcie jazdy miał miejsce spadek ciśnienia w przewodzie hamulcowym. Doprowadziło to do zatrzymania składu, poprzez automatyczne wyhamowanie. Następnie pociąg ruszył dalej, a maszynista nie zauważył braku wagonu aż do końca trasy. Dopiero wnikliwa kontrola wykazała, że ostatni wagon zniknął, a sygnały końca pociągu zostały przełożone.

W wyniku tego zdarzenia ruch kolejowy został sparaliżowany na wiele godzin. Cztery pociągi pasażerskie odnotowały poważne opóźnienia, a trzy pociągi Kolei Śląskich musiały zostać skierowane objazdem. Ruch został przywrócony dopiero przed południem.

Śledztwo w toku

Sprawę bada Prokuratura Rejonowa Katowice Zachód oraz Wydział Kryminalny Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Do chwili obecnej nie ma informacji pozwalających zakwalifikować wydarzenie jako akt dywersji - poinformował w piątek rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński.

Komisja kolejowa oraz organy ścigania analizują wszelkie okoliczności zdarzenia. Przedstawiciele spółki Kolprem, do której należał pociąg, zapewniają, że ściśle współpracują z odpowiednimi służbami i nie udzielają szczegółowych informacji do czasu zakończenia postępowania.

Możliwe scenariusze i zagrożenia

Eksperci nie mają wątpliwości, że odczepienie wagonu i przełożenie sygnałów końca składu to efekt celowej ingerencji osoby znającej się na kolejnictwie. Mechaniczne, elektryczne i pneumatyczne zabezpieczenia sprzęgów praktycznie uniemożliwiają samoczynne rozpięcie wagonu bez wiedzy maszynisty.

Porzucony wagon nie miał odblasków ani oznaczeń ostrzegawczych, przez co był niewidoczny dla innych maszynistów. Gdyby nie szybka reakcja służb, mogło dojść do zderzenia z nadjeżdżającym pociągiem. Jak podkreślają specjaliści, wszystko wskazuje na celowe działanie mające na celu wywołanie chaosu lub nawet katastrofy.

Infrastruktura krytyczna pod szczególną ochroną

W ostatnich latach ze względu na napiętą sytuację geopolityczną, rośnie liczba przypadków sabotażu infrastruktury krytycznej w Europie. W Polsce bezpieczeństwo na kolei jest priorytetem, a każde tego typu zdarzenie wywołuje szeroką dyskusję o konieczności wzmocnienia ochrony najważniejszych obiektów infrastrukturalnych.

Linia kolejowa nr 141 na której doszło do incydentu, jest obecnie szczególnie obciążona ruchem z powodu przebudowy katowickiego węzła kolejowego. Śledztwo w tej sprawie może potrwać nawet rok, a jego wyniki będą mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa na polskich torach.