Osiem groszy z każdego kupionego przez nas litra paliwa trafi do nowego Krajowego Funduszu Autostradowego. Takie jest założenie przyjętego przez rząd projektu nowelizacji ustawy o autostradach płatnych.

Rządowy projekt zakłada wprowadzenie opłaty paliwowej w wysokości 95 złotych od tony paliwa. Po przeprowadzeniu dosyć skomplikowanych obliczeń wychodzi, że do każdego zatankowanego litra trzeba będzie dopłacić właśnie około ośmiu groszy.

Resort Finansów twierdzi natomiast, że nie odbije się to na klientach stacji benzynowych, bo nowe podatkowe obciążenie jest wymierzone w producentów. Problem w tym, że producenci – co oczywiste – wcale nie chcą wziąć na siebie takiego ciężaru.

Producenci i importerzy nie są od tego, żeby z własnej kieszeni dokładać do interesu, ponieważ idea robienia interesu jest taka, żeby na tym zarabiać, chociaż cokolwiek - twierdzi Maciej Powroźnik z Polskiej Izby Paliw Płynnych. A podwyżka cen paliwa – jak podkreśla – oznacza złote czasy, ale bynajmniej nie dla budżetu, a dla szarej strefy, która w naszym kraju nie jest szczególnie nękana przez odpowiednie służby.

Będzie to dodatkowy impuls do przechodzenia do szarej strefy i zaopatrywania się w szarej strefie, a wtedy można prognozować, że wpływ do budżetu będą niższe niż te, które są dzisiaj z tytułu akcyzy i VAT-u. Mawiają, że pesymista to jest optymista, tyle, że lepiej poinformowany - dodaje Maciej Powroźnik. Co składa się na cenę litra benzyny policzyła reporterka RMF Agnieszka Burzyńska:

Przyjmując jednak, że wszyscy obywatele są uczciwi i nie zrezygnują z wyjazdów, każdy, kto rocznie przejeżdża 20 tys. km, swoje wydatki na benzynę z powodu budowy autostrad będzie musiał zwiększyć o ok. 112 zł.

09:10