W szpitalu w Ostrowie Wielkopolskim zmarła 12-letnia dziewczynka, która była ofiarą wybuchu gazu w bloku w Kamiennej Górze. Lekarze 45 dni walczyli o życie dziecka.

Do tragicznego w skutkach wybuchu gazu doszło w sierpniu w bloku przy ul. Piastowskiej w Kamiennej Górze. Wiadomo, że w bloku prowadzono wtedy prace przy wymianie instalacji.

Oprócz 12-latki nikt więcej nie ucierpiał fizycznie.

Dziewczynkę z rozległymi oparzeniami zabrano śmigłowcem LPR do specjalistycznego szpitala w Ostrowie Wielkopolskim.

Ordynator oddziału chirurgii i traumatologii dziecięcej dr n. med. Witold Miaśkiewicz mówił wtedy, że  stan dziecka "jest bardzo ciężki z uwagi na to, że dziewczynka doznała oparzenia ekstremalnego".

Dziecko przeszło zabiegi chirurgiczne przy ranach, ponieważ "trzeba było odbarczyć kończyny, które zaciskał pancerz spalonej skóry" - informował lekarz.

Dr Miaśkiewicz dodał, że dziewczynka miała też poparzone drogi oddechowe. "Na początku toczyliśmy walkę ze wstrząsem i z niewydolnością wielonarządową" - informował wówczas ordynator.

12-latka przebywała w stanie śpiączki farmakologicznej przez ok. dwa tygodnie. Dziś zmarła.

Kierownik oddziału anestezjologii i intensywnej terapii dla dzieci dr Krzysztof Grala powiedział, że przyczyną śmierci dziewczynki była choroba oparzeniowa, obejmująca 90 procent powierzchni ciała.

"Do tego trzeba dołączyć oparzenie dróg oddechowych. Dalsze rzeczy to były następstwa tej bardzo ciężkiej choroby. Uważam, że 45 dni walki o życie to był i tak duży sukces" - powiedział lekarz.