​Policja zatrzymała mężczyznę podejrzanego o podpalenie kamienicy w Lęborku w województwie pomorskim. Został już aresztowany. Do pożaru doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. W budynku przebywało wtedy 25 osób, z których 20 zostało rannych. Ciężkim poparzeniom uległo troje dzieci.

Zatrzymany to 18-letni mieszkaniec powiatu lęborskiego. Jak usłyszał od policjantów reporter RMF FM Kuba Kaługa, nastolatek to były partner jednej z mieszkanek kamienicy, w której doszło do pożaru.

Mężczyzna w czwartek usłyszał zarzut sprowadzenia niebezpiecznego zdarzenia zagrażająca życiu i zdrowiu wielu osób lub mieniu w wielkich rozmiarach. Można mówić zatem o podpaleniu budynku mieszkalnego.

Mężczyzna przyznał się do winy, złożył też obszerne wyjaśnienia, w których opisał, jak dokładnie doszło do pożaru. Prokuratorzy nie zdradzają jednak, co powiedział i jaki motyw nim kierował.

18-latkowi grozi do 12 lat więzienia. 

Ogień pojawił się w nocy

Ogień w trzy kondygnacyjnej kamienicy przy ulicy Pileckiego pojawił się w nocy z niedzieli na poniedziałek. Ewakuowano 25 osób.

Rannych zostało 20 osób, przy czym troje dzieci w wieku 4, 13 i 16 lat doznało ciężkich poparzeń 100, 90 i 50 proc. ciała. Dwie osoby, w tym 3-miesięczne dziecko doznało obrażeń w postaci niedotlenienia, a pozostałe 15 osób doznało głównie lekkich obrażeń ciała wynikających z podtrucia tlenkiem węgla i lekkich poparzeń.

(ł)