Jest opinia biegłego w sprawie zranionego 15-latka z Piekar Śląskich. Zdaniem specjalisty obrażenia nie są tak poważne, jak wcześniej przypuszczano. Chłopak twierdzi, że przedwczoraj w centrum miasta został napadnięty. Na twarzy ma wycięte ostrym narzędziem symbole piłkarskiego klubu.

Dyrektor szkoły, do której chodzi chłopak, postanowił, że nastolatek w najbliższych dniach będzie zwolniony z lekcji; zostanie w tym czasie w domu.

Sprawą 15-latka zajęła się specjalna grupa policjantów. Jak ustalił nasz dziennikarz Marcin Buczek, oficjalnie funkcjonariusze wciąż poszukują trzech napastników, którzy mieli okaleczyć chłopca. Bandyci - według relacji 15-latka - byli ubrani w dresy, a na głowach mieli kaptury.

Chłopiec wskazał też miejsce, gdzie doszło do napadu. Policjanci obejrzeli nagrania z miejskiego monitoringu, ale żadna z kamer w tym miejscu nie zarejestrowała tak ubranej trzyosobowej grupy mężczyzn. Dlatego też pojawiła się druga wersja, że chłopaka zaatakowano gdzie indziej.

Zdaniem policjantów spekulacja o samookaleczeniu na razie wydaje się mało prawdopodobna. Nacięcia na twarzy są bowiem zbyt precyzyjne.

Kluczowe będą tu zatem zeznania chłopca, które 15-latek ma dziś złożyć w obecności psychologa.