Była premier Ukrainy Julia Tymoszenko wyszła z więzienia w Charkowie, gdzie odsiadywała karę za nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją. Krótko później zapowiedziała, że zamierza kandydować w najbliższych wyborach prezydenckich. Wieczorem na kijowskim Majdanie oddała cześć ofiarom zamieszek. "Bohaterowie nie umierają" - mówiła do zebranych.

Tymoszenko po wyjściu ze szpitala kolejowego w Charkowie, gdzie była leczona w czasie odsiadywania kary z powodu problemów z kręgosłupem, poleciała do Kijowa.

Tam udała się na ulicę Hruszewskiego, na której zginęli uczestnicy trwających od listopada protestów wymierzonych w ekipę pozbawionego władzy prezydenta Wiktora Janukowycza. Nie będziemy godni pamięci ludzi, którzy zginęli i którzy otworzyli nam szlak (do zwycięstwa) jeśli nie ukarzemy co do jednego tych, którzy pozbawili ich życia, którzy bili studentów, naszych natchnionych duchem ludzi - oświadczyła była premier.

Jestem przekonana, że Ukraina w najbliższym czasie stanie się członkiem Unii Europejskiej i dzięki temu wszystko się zmieni - dodała Tymoszenko.

Tuż po wyjściu na wolność na stronie internetowej swojej partii Batkiwszczyna napisała z kolei, że "dyktatura na Ukrainie załamała się". Dodała, że należy uczynić wszystko, aby zapewnić, żeby poświęcenie protestujących, którzy zginęli podczas antyrządowych demonstracji, nie okazało się daremne.

Wcześniej parlament przyjął rezolucję o natychmiastowym zwolnieniu Tymoszenko z więzienia. Decyzję tę poparło w głosowaniu 322 deputowanych w 450-miejscowym parlamencie.

Tymoszenko mogła opuścić więzienie w związku z wprowadzonymi wczoraj zmianami, które mają przystosować ukraiński kodeks karny do prawa międzynarodowego, w tym prawa obowiązującego w UE. Chodzi o depenalizację czynów określonych w pochodzących z czasów ZSRR zapisach kodeksu, które stały się podstawą jej wyroku.

Trzy lata w kolonii karnej

Tymoszenko 11 października 2011 r. została skazana na siedem lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją w 2009 roku.

Była premier twierdzi, że padła ofiarą zemsty politycznej jej konkurenta w wyborach prezydenckich w 2010 r. Wiktora Janukowycza.

Wyrok na Tymoszenko poważnie zachwiał stosunkami między Ukrainą a Unią Europejską, która uznała, że władze ukraińskie mają wybiórczy stosunek do prawa. Sprawa Tymoszenko, której uwolnienia domagał się Zachód, była jednym z najważniejszych czynników, jakie wpłynęły na to, że Ukraina nie podpisała w listopadzie ub. roku umowy stowarzyszeniowej z UE.

(abs)