Z 6 groszy zrobiło się nagle prawie 400 złotych długu. Pieniędzy domagają się bank i firma windykacyjna. W RMF 24 przedstawiamy historię 82-letniego pana Jerzego z Lublina. Jego kłopoty zaczęły się od spotkania, na którym kupił wełnianą pościel.

Na prezentacji zdecydowałem się kupić pościel. Podpisałem umowę ratalną. Miało być na moje siły. Jednak po niedługim czasie dostałem pismo, że zmienił się bank obsługujący firmę i zmieniają się warunki. Z 2300 złotych wzrosło na 3000 - opowiada nam pan Jerzy. Emeryturę mam niewielką i rzeczywiście w jednym miesiącu opóźniłem ratę o 2 dni, bo po prostu miałem kłopoty finansowe - tłumaczy 82-latek. Później spłacałem już bez opóźnień; całość - 36 rat. A tu mnie windykują... - mówi rozżalony.

Te dwa dni opóźnienia sprawiły, że pojawiły się odsetki. 6 groszy! A od tych odsetek kolejne odsetki. Razem 43 grosze. Do tego opłata windykacyjna... - wyjaśnia. Ale dlaczego mnie nie informowali, że jest zaległość w trakcie, tylko czekali tyle czasu? - pyta.

Dodatkowych opłat chcą i bank, i firma windykacyjna

Nie rozumiem tej sytuacji - mówi mecenas Rafał Choroszyński, który stanął w obronie staruszka. Bank domaga się pieniędzy i firma windykacyjna. Ta ostatnia twierdzi, że tytułem cesji przejęła dług. Równolegle i jedni, i drudzy chcą dodatkowych opłat. I chyba o to chodzi, że to stała opłata niezależnie od wysokości długu - prawie 200 złotych nawet za 1 grosz długu - mówi.

Dwie instytucje, dwie opłaty równolegle - dodaje mecenas Choroszyński. Kilka tysięcy procent odsetek. Absurd.

Mecenas Rafał Choroszyński osobiście zapłacił zadłużenie w banku. Chodzi o 43 grosze wraz z odsetkami. Na tym bank, chcąc zachować twarz, powinien poprzestać. Dług po pierwszym wezwaniu został spłacony - podkreśla.

Zdaniem Choroszyńskiego to żerowanie na osobach starszych, które w starciu z firmami windykacyjnymi są po prostu bezbronne. Na razie ani bank, ani firma nie zareagowały na pisma - mówi i zapowiada, że jeśli będzie trzeba sprawa trafi do sądu.

Więcej nie dam się oszukać

Pan Jerzy zmęczony jest całą sytuacją. To mnie nerwowo wykańcza. Dobrze, że pan mecenas zgodził się zająć moją sprawą za darmo. Nie stać mnie, by płacić tak wysokich kosztów. Gdyby mnie poinformowali od razu, to przecież bym zapłacił te 6 groszy, czy 43 grosze - żali się pan Jerzy. Apeluję do starszych osób: uważajcie bardzo na tego typu promocje. Mam 82 lata uczcie się na moich błędach - podkreśla. 

Bank nie zauważył, że wpłata wpłynęła. Zamiast tego śle kolejne wezwania. Mecenas Choroszyński wierzy, że to tylko przeoczenie. I sprawa w końcu się wyjaśni. Oczywiście na korzyść 82latka. Wyobrażacie sobie Państwo, że nagle staruszkowie, którzy mają niskie emerytury z powodu przeoczenia, błędu i kilku groszy długu - mają płacić 200 czy 400 złotych opłat windykacyjnych? Czekamy na odpowiedzi z banku i firmy. Ciąg dalszy z pewnością nastąpi - dodaje Choroszyński.