Dwie osoby, obywatelka USA i jej dziecko, zginęły po tym jak zestrzelono wczoraj prywatny samolot. Strzelali do niego żołnierze sił powietrznych Peru.

Ofiarami są 35-letnia Roni Bowers i jej urodzona na jesieni córka. Jej mąż i syn oraz pilot prywatnego samolotu przeżyli. Siły powietrzne przyznały, że mały prywatny samochód misjonarzy został zestrzelony po tym jak jego pilot zignorował polecenie natychmiastowego lądowania. "Po zastosowaniu międzynarodowej procedury identyfikacji i przechwycenia, które pilot zignorował, samolot Peruwiańskich Sił Lotniczych otworzył ogień jako środek ostateczny" - stwierdza się w komunikacie ministerstwa obrony.

Rejon dżungli amazońskiej jest miejscem, gdzie odbywa się przemyt narkotyków z Kolumbii na dużą skalę. Przestrzeń powietrzna jest tam nieustannie patrolowana przez samoloty wojskowe, które w ostatnich latach zestrzeliły 25 niezidentyfikowanych samolotów używanych przez przemytników.

Foto EPA

07:30