Wielu chorych z województwa zachodniopomorskiego nie ma szans na wizytę u lekarza specjalisty. Gabinety są wprawdzie otwarte, ale lekarzom - m.in. ginekologom i okulistom - skończyły się limity przyznawane przez Zachodniopomorską Kasę Chorych. 2002 rok także nie zapowiada się dobrze. Przyszłoroczne limity są mniejsze nawet o 70 procent.

Chodzi tu o gabinety okulistyczne, ginekologiczne, laryngologiczne, a także psychiatryczne. Lekarze tych specjalności nie wiedzą co mają robić. Jedni decydują się przyjąć chorych i leczą ich za darmo. Inni, nie bacząc na etykę lekarską, odsyłają pacjentów do domu. Jest jeszcze grupa lekarzy, która żąda od chorych zapłaty za wizytę. Limity wyczerpały się w Koszalinie, Kołobrzegu i Szczecinku. W tym ostatnim mieście limit przekroczono już o milion złotych. Dyrektor szpitala w Szczecinku, Przemysław Lejko mówi, że wszyscy chorzy są przyjmowani, ale szpital ponosi straty. Jego zdaniem, winna całej sytuacji jest kasa chorych bo przyznane pieniądze są zbyt małe: „Z kasą chorych nie negocjuje się. Kasa chorych podaje swoją propozycję, która później – można powiedzieć – nie podlega żadnym negocjacjom. Jest albo przyjęta, albo nie przyjęta – na tym polegają negocjacje z kasą chorych” – mówi Lejko. W tym roku gabinety specjalistyczne w Szczecinku przyjęły średnio 30 osób dziennie. W przyszłym, jeśli przetrwają, przyjmą siedem osób.

Szefowie Zachodniopomorskiej Kasy Chorych są zaskoczeni całą sytuacją. Według nich, to niedopuszczalne aby specjaliści ze Szczecinka, Koszalina i Kołobrzegu odmawiali pacjentom porad w przychodniach, a nawet kazali im płacić za wizyty. „Chętnie dowiedziałbym się, które to są poradnie, to wtedy podziękujemy im za kontrakt” – stwierdził Mirosław Blachwoski, zastępca dyrektora do spraw medycznych kasy. Jego zdaniem, brak pieniędzy to wynik niegospodarności samych lekarzy. „Źle gospodarowali tymi limitami. Będą ostrzejsze limity, ostrzejsze kontrole. Uważamy, że podmiot gospodarczy jakim jest gabinet lekarski czy zakład niepubliczny powinien zdawać sobie sprawę z tego, co może zrobić” – twierdzi Blachowski. Co więcej, ta lekarska niegospodarność jest – według kasy – zamierzona: „Płacimy od sztuki, a zatem lekarz jest wyraźnie zainteresowany mnożeniem tych porad w nieskończoność. W roku 1999 moja kasa kupiła nieco ponad 2 200 000 porad. W tym roku jest ich ponad 2 900 000. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć: tyle nie potrzeba. Są mnożone sztucznie, żeby uzyskać pieniądze z kasy” – uważa wicedyrektor. Zachodniopomorska Kasa Chorych zapowiedziała już, że skontroluje gabinety lekarzy, którzy nie chcą przyjmować pacjentów lub żądają pieniędzy za porady. Kasa chorych prosi też o kontakt tych, którym odmówiono pomocy.

foto RMF

13:30