Kampania przedwyborcza w Niemczech przybiera niespodziewany obrót. Teraz zaczęła się gra na wzywanie... (nie mylić z wyzywaniem). Przeciwnik obecnego kanclerza tego kraju wezwał Gerharda Schroedera, by ten poddał naukowemu badaniu swoje... włosy. Wszystko po to by udowodnić, że ich nie farbuje.

W piątek prawnicy kanclerza postanowili oddać do sądu pomówienia o to, że brązowe włosy kanclerza to nie dzieło natury, lecz farby do włosów. Przeciwnicy Schreodera uważają, że by sprawę ostatecznie rozstrzygnąć powinno się skorzystać z pomocy ekspertów. Biuro kanclerza jednak nie komentuje tego „wyzwania”. Z takiej walki korzysta również prasa i... fryzjer kanclerza, który stał się sławny. Mistrz grzebienia stoi murem za kanclerzem w twierdzeniu, że włosy Schroedera są jak bardziej naturalne. Posłuchaj relacji naszego berlińskiego korespondenta Tomasza Lejmana:

23:30