Wydała go prokuratura z niemieckiego Landshut. Jan Rokita nie zapłacił 3000 euro grzywny za zamieszanie na pokładzie samolotu w lutym w Monachium. Były polityk nie chce też wytłumaczyć śledczym dlaczego nie płaci, więc ci wydali nakaz aresztowania.

Nakaz obowiązuje wyłącznie w Niemczech. Jeśli Rokita pojawi się w tym kraju i zostanie zatrzymany przez policję będzie miał dwa wyjścia:

- albo zapłaci grzywnę

- albo trafi do aresztu na 29 dni; jeden dzień z 30 został odjęty, bo na poczet tej kary zaliczono mu dobę spędzoną za kratkami po zatrzymaniu go zaraz po "incydencie monachijskim".

Jan Rokita w lutym razem z żoną miał lecieć z Monachium do Polski. Małżeństwo miało bilety na klasę ekonomiczną, ale chciało swój bagaż schować w klasie biznesowej. Wtedy doszło do przepychanek ze stewardessą. Ostatecznie kapitan, który rządzi na pokładzie, nakazał Rokitom opuszczenie samolotu. Trzeba było wezwać policję... a sprawa skończyła się uznaniem winy niedoszłego premiera i grzywną, której Rokita zapłacić nie chce.

Z Francji, gdzie obecnie przebywa, do Polski nie powinien jechać samochodem, chyba, że omijając Niemcy.