Ponad cztery godziny trwało przesłuchanie Michała Listkiewicza we Wrocławskiej prokuraturze. Były prezes PZPN składał wyjaśnienia na temat okoliczności wydarzeń, co do których przedstawiony mu został kilkanaście dni temu zarzut o niegospodarność. Nie przyznał się do winy.

Na dzisiejszym przesłuchaniu Listkiewicz pojawił się w towarzystwie adwokata. Kilkanaście dni temu były prezes odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura postawiła mu wtedy zarzut niegospodarności.

Chodzi o pieniądze m.in. z praw do relacji spotkań, które trafiały do zadłużonego łódzkiego Widzewa za pośrednictwem PZPN. Ówczesny prezes związku, czyli Michał Listkiewicz miał postanowić, by pieniądze, w sumie ok. 7 mln zł, zamiast na zablokowane przez komornika konto klubu trafiały na konto jednego z szefów Widzewa, chroniąc je w ten sposób przed wierzycielami.

MichaŁ Listkiewicz nie przyznaje się do winy, prokuratorzy wyznaczyli dla niego kaucję w wysokości 60 tys. zł. Połowa tej kwoty trafiła już na konto sądu, na złożony przez Listkiewicza wniosek, druga połowa ma zostać umorzona lub odroczony zostanie termin jej uiszczenia. Prokuratorzy nie wykluczają, że to nie było ostatnie spotkanie byłego prezesa związku piłkarskiego we wrocławskiej prokuraturze. Na razie jednak nie podają następnego terminu przesłuchania.