Urzędy Morskie Szwecji i Danii przedstawiły raport w sprawie zatonięcia pod koniec lutego u południowych wybrzeży Szwecji duńskiegochemikaliowca "Martina", który zderzył się z niemieckim kontenerowcem "Werder Bremen".

"Martina" płynęła z Norwegii z sześcioosobową polską załogą. Na pokładzie był też krewny jednego z członków załogi. Statek zatonął w ciągu kilku minut. Z katastrofy uratowało się tylko dwóch polskich marynarzy.

W wypadku nie ucierpiała, również polska, załoga kontenerowca. Raport podaje, że bezpośrednią przyczyną zderzenia był nagły manewr "Martiny", która weszła na kurs "Werder Bremen". Dlaczego tak się stało - nie wiadomo, nie wyklucza się awarii technicznej, na przykład zablokowania steru. Autorzy raportu sądzą, że mimo bardzo złej pogody, obie

jednostki płynęły za szybko i nie korzystały w pełni z urządzeń radarowych. Dodają, że w chwili katastrofy jeden z radarów "Martiny" był wyłączony. Nie ma też pewności, czy działał drugi.

06:25