Konflikt pomiędzy ministerstwem obrony i biurem badan katastrof lotniczych we Francji ujawnił dziennik „Le Figaro”. Cywilni eksperci zarzucają armii popełnienie błędów w śledztwie po ubiegłorocznym zaginięciu nad Atlantykiem Airbusa linii „Air France”, który leciał z Rio de Janeiro do Paryża z 228 osobami na pokładzie.

Biuro Dochodzeń i Analiz (BEA), które zajmuje się we Francji badaniem przyczyn katastrof lotniczych, twierdzi, że armia popełniła błędy w czasie ustalania miejsca, gdzie mogą znajdować się czarne skrzynki i kadłub zaginionego samolotu. Według cywilnych ekspertów, żołnierze pomylili sygnał emitowany przez te skrzynki z sygnałami wysyłanymi w czasie morskich manewrów.

Pracujące pod wodą roboty bezskutecznie przeszukały wskazany przez armię obszar o powierzchni 2500 kilometrów kwadratowych na dnie Atlantyku, który znajduje się w odległości około sześciuset mil morskich od wybrzeży Brazylii. Ta trzecia akcja poszukiwacza kończy się dzisiaj. Cywilni eksperci chcą jednak przeprowadzić czwartą akcję tego typu - tym razem bez pomocy armii.