Pasażerów linii lotniczych British Airways czeka kolejny ciężki dzień. Choć wznowiono ruch na największym londyńskim lotnisku Heathrow, przywrócenie normalnego harmonogramu lotów potrwa jeszcze jakiś czas.

Samoloty ponownie wzbiły się w powietrze po ponad dobie strajków. Mimo to nie dojdzie do skutku część z zaplanowanych na dziś lotów. W Londynie wylądują maszyny, lecące z Australii, Południowej Afryki, Indii i Stanów Zjednoczonych, które planowo do brytyjskiej stolicy miały przybyć dwa dni temu.

Bez zakłóceń mają do Londynu latać także samoloty z Polski. Wszyscy pasażerowie są jednak proszeni o kontakt z biurami linii i ewentualne sprawdzanie na stronach internetowych, czy lot nie został przełożony.

Szacuje się, że protesty kosztowały British Airways od 30 do 40 milionów funtów. Dziś rozmowy ze związkami zawodowymi mają być kontynuowane. Wczorajsze negocjacje wprawdzie doprowadziły do zakończenia protestu, ale nie wyjaśniły ich powodu – zwolnienia z pracy kilkuset pracowników firmy cateringowej, która zamiast pracowników etatowych, postanowiła zatrudnić chętnych do pracy sezonowej.